Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

piątek, 31 maja 2013

Jak dużo! - Informacje #8

1. Dodałam parę konkursów!
2. Pierwsza loteria w drodze, więc radzę się przygotować!
3. Jest nowy rodzaj płatności, który będzie używany tylko podczas loterii!
4. Mnóstwo nowych przedmiotów i nowości w sklepach!
5. Mamy wreszcie flagę!
6. Radzę przejrzeć każdą podstronę, ponieważ jest mnóstw nowości!
7. Zamierzam dodać podstronę: "Pomysły", gdzie będą rozważane pomysły na nowości w watasze.
8. Co myślicie o forum?
9. Konto na Facebook'u?
10. Może założyć ask?
11. Niestety zmieniam nazwę, ponieważ większość osób wpisuje "Wataha wilków", więc nazwa zmienia się na: "Wataha Wilków Tajemnic Złotej Księgi", ale adres URL zostaje taki sam, jak był. ;3
12. Parę nowości w Gatunkach. ;D
13. Założyć deviantART watahy? Każdy miałby dostęp do niego spośród członków watahy! :D

środa, 29 maja 2013

Od Saar - Szalony Profesor Keezrech

Obudziłam się rześka i wypoczęta. Słońce przesiąkało przez kryształowe ściany mojej jaskini i padało mi na oczy delikatnym, błękitnym blaskiem. Przykryty moimi skrzydłaki, przy mojej piersi, spał zawinięty w kłębek Atreyou. Posapywał cicho przez sen. Uśmiechnęłam się delikatnie i leciutko trąciłam go łapką. Smoczek otworzył oczka i spojrzał na mnie pełnymi zdziwienia oczami. Dlaczego ona mnie obudziła tak wcześnie? Czy ona nie wie, co to jest sen rankiem, kiedy się wie, że nic nie trzeba robić? Pewnie myślał. Schwyciłam go zębami i posadziłam na grzbiecie. Rozłożyłam duże skrzydła i wzniosłam się w powietrze. Wyleciałam ze swojej jaskini napawając się pędem powietrza owiewającego moją twarz. Atreyou próbował schwytać niesforne nasiona klonu, tak zwane "helikopterki". Nagle poczułam ostry ból w lewym skrzydle. Miałam ciemność przez oczami, czułam gorąco, skrzydło strasznie bolało. Słyszałam ryki mojego pupila i jego szarpanie mnie za sierść na łopatkach, jednak ja nie mogłam zareagować. Coś mnie sparaliżowało. Ale wiedziałam, że nic mi się nie stanie, bo leciałam nisko. Ups, a może nie tak znowu nisko. Spadałam o wiele dłużej niż z 5 metrów. Musiałam natrafić na jakąś głęboką dziurę. Ból się rozprzestrzeniał. Teraz sięgał już do nasady skrzydła. Atreyou ciągle targał mnie na futro. W końcu nie wytrzymał i wystrzelił we mnie małą kulkę elektryczności. To mnie uratowało. Dostałam niezłego kopa, który zdjął ze mnie paraliż, mrok sprzed oczu i uczucie nieznośnego gorąca. Zamachałam skrzydłami, które nadal mnie bolały ale znośnie. Znajdowałam się w wielkiej dziurze niby jakiś tunel do wnętrza ziemi. Na dole czaiła się ciemność na górze widziałam słońce. Każdy mądry  wilk, poleciałby do góry i zapomniał o całej sprawie. Ale ja miałam spaczoną psychikę i zaczęłam lecieć w stronę tej ciemnej ciemności na dole. Jednak tam nie było aż tak ciemno! Zobaczyłam delikatne, krwawe światło. Wylądowałam. Atreyou syczał pokazując ząbki. Nie podobało mu się to miejsce. I mi też. Ale mimo to, sterczałam tam, jak głupia. Nagle rozległ się głos.
-Wezwałem cie.
-Eee? 
-WEZWAŁEM CIĘ.
-Kim jesteś?
-Źródłem głosu. -Powiedział głos.
-Dużo mi to mówi.
-Jestem sobą.
-Jeszcze lepiej... -mruknęłam.
-Słyszę cię.
-Możesz w końcu powiedzieć mi, o co tutaj biega? 
Z cienia wyszedł czarny jak noc wilk. Miał ciemne, nietoperze skrzydła i... krew na pysku i łapach. Kapała z jego brody i rozpluskiwała się na kamiennej podłodze. Nawet skrzydła były nią zbrukane. Odwróciłam wzrok. Tak, lubię świeże, krwiste mięso, ale to już jest przesada.
-Czego chcesz? -spytałam.
-To ty do mnie wpadłaś.
-Och, a może mnie WEZWAŁEŚ, jak przed chwilą sam mówiłeś?
Wilk odwrócił głowę. Jestem pewna, że się zaczerwienił.
-Ups? -Powiedział.
-A tak w ogóle, jestem Saar.
-Kezzrech. A ten uroczy smoczek?
-Atreyou. Chyba cię... nie lubi.
-Taak... To widać -roześmiał się. Miał przyjemny, nieco chrapliwy głos. Mój pupil odsłonił ząbki. 
-Słuchaj, sorki, że wpadłam ale coś mnie uderzyło i miałam ciemność przed oczami i spadałam do twojej... jaskini, prawda?
-Tak, ja tu mieszkam. A to, co cię zaatakowało, to nietoperz.
Wytrzeszczyłam oczy.
-Że jak? Przecież one nie mają tyle siły!
-No więc... -Kezzrech wyglądał na skrępowanego. -Sama zobacz.
Wskazał łapą na ukryty częściowo w cieniu stół. Było na nim mnóstwo ostrych narzędzi i... wybebeszony nietoperz. 
-Fuuuj...
-Wiem, to trochę dziwne.
-Co ty z nimi robisz? -Prawie krzyknęłam. Nie miałam już ochoty dłużej tu zostawać.
-Ja... je ulepszam.
-Mutuję. -Mruknęłam. -Och! Co za niefart! Już tak późno! Chyba muszę już wracać. -Ostatnie zdanie powiedziałam jadowitym głosem.
-Och! Nie! Proszę! Przepraszam! Nie chciałem, zostań, naprawdę, to przez przypadek!
-Przypadek? Ciekawe...
-No więc, mój ojciec był naukowcem i chciał stworzyć potężnego chowańca, zmutowanego nietoperza. Byłby calkowicie przyjazny dla swoich -uspokoił mnie- i byłby niezawodnym ochroniarzem.
-Fuj.
-Tylko że... zmarł nim dokończył swoje dzieło a jego ostatnim życzeniem było, żebym je dokończył. Takich rzeczy się nie odmawia... -Zwiesił głowę. Otrząsnęłam się.
-Słuchaj, to bardzo ciekawe, ale ja naprawdę muszę już iść. I proszę, nie wypuszczaj tych swoich potworów na wolność, bo jeszcze ktoś straci przez to życie. Muszę spadać.
Nie zwracając uwagi na jego błagalne krzyki, wzniosłam się w powietrze i wystrzeliłam w górę. Już po chwili leciałam spokojnie tuż nad ziemią. Dla pewności. Wylądowałam w jaskini. Był już wczesny wieczór. Szalony profesor Kezzrech wyleciał mi z pamięci, tylko Atreyou od czasu do czasu powarkiwał przez sen.

Koniec

Coś by tu dodać? - Informacje #7

1. Słuchajcie! Nie wiem, co dodać nowego na watahę! Pomóżcie!
2. Jeśli chodzi o dodatki, to czegoś jeszcze poszukam...
3. Co do podstron, to myślę o założeniu wilczego zespołu. Np.: każdy mógłby zrobić własny zespół, ale byłby jeden najważniejszy zespół (ten, który powstanie, jako pierwszy).
4. Zastanawiam się też nad podzieleniem Strony Głównej na parę innych podstron.
5. Do profilu dodaję coś takiego, jak: "Furia". Chodzi w tym o to, że każdy wilk może zmienić się np.: w potwora, demona; może przestać panować nad sobą itp.

wtorek, 28 maja 2013

Od Snake'a - Prawdziwych Przyjaciół Poznaje się w Biedzie

Byłem na polowaniu. Po paru godzinach zaobserwowałem ruch. Byłem pewien, że to zwierzyna, i że nie wrócę do watahy z pustymi łapami. Bo tak nie wypada. Przyczaiłem się w krzakach i skoczyłem wprost na zwierzynę wbijając zęby w ciało ofiary. Po chwili usłyszałem przerażająco ogłuszający dźwięk. Upadłem, po czym dostałem cios w pysk. Przez chwilę nie widziałem co się dzieje. Gdy świadomość wróciła, zobaczyłem cztery wilki biegnące na południe. Chyba coś goniły. Ostatni utykał na lewą, tylną nogę, tą, w którą go ugryzłem. Odkaszlnąłem kłęby dymu, które pozostawiły po sobie obce mi wilki. Poszkodowany usłyszał to i obrócił głowę w moją stronę, zatrzymując się. Warknął, obnażając kły, po czym dalej ruszył w pogoń. Postanowiłem sprawdzić gdzie tak biegną. Byli szybcy, a ja zmęczony. Nie dogoniłem ich. Przystanąłem by odpocząć. Usłyszałem szelest w krzakach. Podniosłem liście i ujrzałem małe stworzenie wyglądem przypominające białego króliczka. Miał słodkie, wyłupiaste oczka. Trząsł się. Spytałem:
-Nic Ci się nie stało?
Nie odpowiedział. Powtórzyłem pytanie. Nadal nic. Uznałem, że jest to stworzenie nieme. Wziąłem je na łapy i przerzuciłem na grzbiet. Wcale się nie opierał. Zabrałem go do watahy na moje leże, żeby się trochę uspokoił, po czym poszedłem do Bonum. Krzyknąłem jej imię, ponieważ schody do jej domu pojawiały się bardzo rzadko i teraz ich nie było. Z góry popatrzyła na mnie zdziwiona Bonum. Powiedziałem jej o zwierzaku. Akurat miała wychodzić pozbierać jagody na ciasto, ale nowy zwierzak był dla niej ważniejszą sprawą. Poszliśmy na moją część terytorium, po czym weszliśmy do jamy. Zwierzak spał. Musieliśmy go obudzić. Bonum miała szeroką wiedzę na temat zwierząt magicznych, więc dobrze wiedziała co robić z królikopodobnym czymś. Sprawdziła jego płeć, stan zdrowia oraz powiedziała co to za gatunek. Dała mi wskazówki, jak się zajmować i karmić małe stworzenie. Było już późno, więc tylko dałem zwierzątku marchewkę i poszedłem spać.
  
(...) 
Parę dni później byłem z nim na spacerze. Bawiliśmy się na Łące Zabaw. Zauważyłem cztery wilki, które wcześniej goniły mojego towarzysza (choć jeszcze wtedy go nie uważałem za swojego towarzysza; mieliśmy go wypuścić pojutrze). Wilki spojrzały na mnie, a potem na niego. Ruszyły w pogoń. Postanowiłem stanąć w obronie malucha. Rzuciłem się do bitwy. Niestety wilki miały przewagę liczebną. Na początku szło mi dobrze, ale po chwili zaczynałem słabnąć. (...) Byłem na wykończeniu sił. Mój mały przyjaciel gdzieś uciekł. (...) Kiedy byłem na wykończeniu, wilk, którego parę dni wcześniej ugryzłem w łapę, postanowił się odegrać zadając ostateczny cios. Gdyby nie mój towarzysz, byłoby po mnie. Maluch wyskoczył zza górki.
 
Wilki skupiły się na nim. Postanowiły najpierw zająć się jego osobą, a potem dokończyć ze mną. To był ich największy błąd... Zwierz od razu zmienił postać. Stał się wielki i obślizgły. Z pleców wyszły mu kolce. Ogon pokrył się łuskami, przypominającymi wyglądem noże. Z pyska wyszły potwornie długie kły, inne zęby były ostre, jak żyletki. Łapy miały pazury długości dorosłego wilka. Oczy stały się przekrwione. Z pleców wyrosły skrzydła o rozpiętości trzech Drzew Życia. Wyglądem przypominały opierzone skrzydła nietoperza. Po zewnętrznej stronie ramion wyrosły głowy wężów.Te na na prawym ramieniu pluły jadem i ogniem, a te na lewym, toksynami, i piachem z błotem. Stwór wydął z siebie przeraźliwie ogłuszający dźwięk, po czym zaatakował jednego z wilków. Rzucił nim daleko, za teren naszej watahy. Pozostałe trzy wilki uciekły pędem na teren swojej watahy. Zwierz przybrał swą poprzednią formę, podbiegł do mnie i wtulił się w moją sierść. Poczułem się tak bardzo szczęśliwy, że aż odwdzięczyłem mu się uściskiem. 
 
Postanowiłem nadać mu imię. Zastanowiłem się chwilkę i dostałem olśnienia. Yoshimitsu, w skrócie Yoshi. Imię to oznacza "szczęśliwy blask". Pasowało do niego idealnie, więc został Yoshi'm.

poniedziałek, 27 maja 2013

Nowy Towarzysz! - Yoshi






Imię: Yoshi
Wiek: 2 lata
Płeć: Samiec
Gatunek: Królik Toksylwaniański
Rodzina: -
Partner: Szuka
Stanowisko: Muzyk, przewodnik, zwiadowca.
Moce: Gdy porusza uszami, stado hologramicznych królików przebiega przeciwnika i wbija go w ziemię, może zmienić się w potwora morskiego lub lądowego.
Charakter: Milutki, ale może być naprawdę wredny, jak mu się zajdzie za skórę, przywiązany do właściciela, jest nieśmiały dla nieznajomych.
Wilk: Snake Eyes

Zadanie - W poszukiwaniu kosztowności

Rozpoczynamy Zadanie 1 - "W poszukiwaniu kosztowności"!

Otóż zgłosiły się do tego zadania trzy osoby:
  • Saar;
  • Bonum;
  • Snake Eyes.
Każdy przygotował inną walutę.

1. Saar:

Kryształ (KR)

Cudny minerał, pochodzący w większości z magmowych pieczar. Sama bogini Muza nosi na szyi naszyjnik ze srebra z kryształowym wisiorkiem. Najbardziej cenne są te purpurowe, które wykorzystywane są przez wilki jako waluta.

Cennik: 5 KR (Kryształ) = 1 OS

Zarabianie KR:
mniej niż 5 zdań (5 KR)
5 - 6 zdań (25 KR)
7 - 15 zdań (75  KR)
16 - 24 zdań (100  KR)
25 - 59 zdań (275 KR)
60 zdań w górę (350 KR)
Nagrody za wspaniałe posty, rysunki, pomysły:
Fajne: 25 KR
Extra: 50 KR
Wspaniałe: 75 KR
MEGA odjazdowe: 150 KR

2. Bonum:

Księżycowe Skałki (KS)
Skały te pochodzą z kosmosu. Nie wiadomo, jak do nas przybyły ani/lub/i kto je stworzył. Niektórzy mówią, że pochodzą z Ciałka Niebieskiego Luny - Księżyca, niektórzy, że Tenebris, gdy wracał na Ziemię zabrał ze sobą jako pamiątkę z kosmosu te o to kamienie i one przyciągnęły resztę, a niektórzy mówią, że Czarna Dziura (tzw.: Mała Część Chaosu) "wyrzuciła" z siebię te właśnie kamienie, które pod wpływem grawitacji poleciały wprost na Ziemię, a jeszcze inni mówią, że jest to odłamek Komety Halleya, którą Sol chciał podarować Muzie, jako dowód swej miłości, ale powstrzymał się od tego i porzucił tą skałę w odchłań morza... (...) Jeżeli się im przyrzeć z bliska - dostrzerze się małe świecące punkty. Jeżeli posiadacz takiego kamienia jest dobry i sprawiedliwy i z honorem - wtedy kamienie (nie ważne, jaka ilość) zaczynają iskrzyć najprzeróżniejszymi kolorami i odcieniami. (...) Każdy wilk może znaleźć taki(e) kamień/kamienie, w różnych miejscach. Jedni znaleźli je na plaży, inni w puszczy, inni w jeziorze, a inni w jaskiniach.

Cennik: 1 KS = 50 OS

Zarabianie KS:
KS są bardzo żadkie, więc rzadko się je dostaje. Za posty, jeżeli są naprawdę piękne dostaje się 1-2 KS. Za obrazki nawet do trzech. Ale dokładny opis, proszę:
Świetny Post: 1-2
Ładny Obrazek: 1-2
Przepiękny Obrazek: 3
Fajny Pomysł: 1-3
Super Pomysł: 4-5
Post z ilością zdań przynajmniej 200: 1-3
Post z powyżej 100 zdań - 10 KS
30 postów - 5 KS

3. Snake Eyes:
Złote Kwiecie (ZK)

Kwitnie raz na pięć lat w niezbadanych czeluściach ziemi. Gdy znajdzie się jeden Kwiat, to oznacza, że w okolicy jest ich zatrzęsienie. Tysiące wilków wybierają się na poszukiwania. Jednak trzeba zerwać je przed wschodem słońca, inaczej znikną na kolejne pięć lat. Ich światło przyciąga wszystkie zwierzęta; od robaków i owadów po mamuty. Żeby go zerwać trzeba mieć dobre intencje, inaczej można spłonąć. Kwiaty można łatwo przegapić, ponieważ chowają się przed istotami złymi w najgłębszych czeluściach lasu, gdzie nikt nie odważy się zapuścić.

Cennik: 1 ZK = 100 OS

Zarabianie ZK:
Podczas loterii można wylosować 0-5 ZK
Podczas aukcji
Gdy napiszesz przynajmniej 100 zdań, możesz dostać 1-3 ZK

Kto wygra konkurs? 
Która z walut zostanie naszą walutą?

TY DECYDUJESZ!

środa, 22 maja 2013

Tajemnice Złotej Księgi - Rozdział 7 - Narodziny

Muza była w dwunastym miesiącu ciąży. W każdej chwili mogła urodzić. Wszyscy bogowie opiekowali się nią, ale najbardziej przejmował się Sol. Cały czas przy niej chodził mówiąc: "Jak tam dziecko?", "Jak się czujesz?", "Wszystko dobrze?" itd... Pewnego dnia spytał się czy jest pewna, że chce mieć dziecko z NIM, a ona odpowiedziała: "Teraz już nie mogę się wycofać..." i uśmiechnęła się łagodnie. Wtedy Sol spytał się czy jakby mogła cofnąć czas, to czy coś by zmieniła. Spojrzała na ziemię. Łapami pogrzebała w świeżej trawie. Była ciepła. Spojrzała na Sola zamknęła oczy, otworzyła je i zaczęła mówić: "Czy bym coś zmieniła? Nie. Nic. Zostawiłabym wszystko tak jak jest teraz...". Sol posmutniał. Muza nie była głupia i wiedziała, że Sol bardzo liczył na wspólną przyszłość. Jednak nie chciała uważać, że jest najpiękniejszą wilczycą na świecie, więc starała się odpędzić tego typu myśli. Tyle, że... Sol cały czas siedział smutny, miał podkulony ogon i wzrok kierował w ziemię. Od czasu do czasu łypał okiem na Muzę, kiedy nie widziała (przynajmniej wydawało mu się, że nie widziała). Muza zacisnęła wargi. Wstała z wielgaśnym uśmiechem na pysku, zaczęła machać ogonem, lekko zmarszczyła brwi i zaczęła mówić: "Ej! Ale nie smuć się tak! Jeszcze wiele może się zdarzyć! Życie mknie do przodu!". Sol odzyskał humor i zaczął machać ogonem. Co prawda, Muza nie chciała dawać mu fałszywej nadziei, ale nie mogła także znieść jego smutnej miny. Poszli popływać. Sol cały czas próbował zaczepić Muzę i wydawałoby się, że mu się udawało, gdyby nie to, że Muza o wszystkim wiedziała. Ochlapywał ją wodą, podpływał do niej pod wodą jak rekin (musiał pływać na niezłej głębokości, gdyż jego światło było nawet widać na kilometr) i łapał ją w talii. Dzień miał się ku końcowi. Muza usiadła na pieńku i patrzyła na Sola. On zaś znosił drewno na podpał. Gdy mieli już dużo suchych gałęzi i liści, Sol potarł łapy o siebie i dotknął gałęzi, które rozbłysnęły światłem. Chwilę trwało, niż ognisko się całe rozpaliło, ale się rozpaliło. Był zachód słońca. Sol usiadł obok Muzy i spróbował ją objąć i gdy już prawie ją miał w objęciach, ona powiedziała: "Może coś przekąsimy?" i poszła sprawdzić w swoim nosidełku zrobionym z liści. Znalazła trochę świeżego mięsa, nabiła je na patyk i podała jeden z patyków Solowi, a drugi, swój włożyła czubkiem do ogniska. Ten wieczór był bardzo udany: najpierw zjedli mięso, potem śpiewali, odgrywali scenki z ich żyć, udawali resztę bogów, opowiadali dowcipy i oglądali gwiazdy. Gdy była mniej - więcej 23:30 Muzie zaczęło się robić zimno, więc Sol przykrył ją kocem ze skóry, a ona chciała za to podziękować, ale nie zdążyła, bo Sol przytulił ją mówiąc: "Ja Cię ogrzeję...". Ściskał ją bardzo mocno, ale uczuciowo. Muza nie wiedziała co zrobić. Czuła się, jakby zdradzała Maluma, więc chciała odepchnąć Sola, ale nie chciała go zasmucić, więc chciała, żeby chociaż raz mógł ją przytulić. Po za tym zaczęła sobie wmawiać, że to tylko "przyjacielski uścisk", choć wiedziała, że sama się oszukuje. Dwa wilki stały pomiędzy nią i oby dwa bardzo lubiła... Jednak... Malum był jej bardzo bliski, a Sol... Był raczej, jak bliski przyjaciel. Uważała, że ją i Sola łączy bardzo mało, i że nie powinna się z nim wiązać. Sol przytulał ją bardzo długo... W jego objęciach było jej tak ciepło i przytulnie, że aż usnęła. Obudziła się obok niego przy już ugaszonym ognisku. Nadal była przykryta kocem. Sol leżał na pieńku obok. Wstała i otrzepała kolana z ziemi i trawy. Poszła na krótki spacer. (...) Sol obudził się jakąś godzinę później. Na początku otworzył leniwie powieki.  Wstał na łapy i przetarł oczy. Usiadł. Chwilę pomrugał, a potem zaczął obracać głowę w poszukiwaniu czegoś. Podskoczył, jak oparzony. Zaczął się zastanawiać, gdzie Muza. Rozpoczął nawoływania wraz z poszukiwaniami. Usłyszał krzyk Muzy. Pobiegł w stronę nawoływań dalej krzycząc. Dobiegł do Muzy. Znalazł ją pod Drzewem Życia. Obok niej leżały dwa dopiero co narodzone szczeniaki. Ssały mleko. Sol spojrzał na nie z tak jakby radością i uczuciem mówiąc: "Och... Jakie śliczne...". Wziął jednego na łapy. Spojrzał na niego z tyłu, a potem z przodu. (...) Jednak... To co ujrzał po odwróceniu go przodem... No, cóż.... Powiedzmy, że nie był na to przygotowany. Wilczątko wyglądało całkiem normalnie, dopóki nie otworzyło oczu... Miał aż ich siedem. Dwa zwykłe, cztery na po bokach i jedno duże oko na środku czoła. Sol odłożył pierwszego szczeniaka z przerażeniem w oczach, wziął drugiego na łapy.Ten wyglądał całkiem normalnie. Przeciętny wilk. Gdy Sol powiedział, że jest ślicznym bobaskiem, wtedy maluch rozpalił się cały ogniem i poparzył Sola w łapy. Sol upuścił malucha, a on wylądował na cztery łapy i poszedł ssać mleko od matki. Sol wrzasnął: "Co to jest!? To nawet nie są wilki! Tylko jakieś... Dziwolągi! Mówiłem, żebyś usunęła ciąże! Ale nie! Ty musiałaś urodzić jakieś psychicznie chore potwory!". Muza tylko patrzyła na Sola z miną na wpół znudzoną, a na wpół zdenerwowaną. Sol spojrzał na nią bardzo wystraszony, zdenerwowany i zaskoczony. Krzyknął: "I co!? Nie masz mi nic mądrego do powiedzenia!?". Muza wstała. Wzięła szczeniaki; wielookiego w pysk, a drugiego przerzuciła na grzbiet i odeszła. Do Sola nie odzywała się, dopóki jej nie przeprosił, a trwało to z tydzień. Od przeprosin Sol już nie wyśmiewał i nie przezywał szczeniąt.

Koniec Rozdziału 7

wtorek, 21 maja 2013

Od Snake Eyes'a - List 1

Bonum, czy pamiętasz, jak napadły na nas dwa wrogie wilki? Byłem wtedy sam. Walczyłem, ale po pewnym czasie byłoby pomnie, gdybyście mi nie pomogły. Tylko dzięki temu wygraliśmy. (...) Razem. Zaraz potem szykowaliśmy się na wojnę. Była ciężka, ale zwyciężyliśmy... pomimo, że było nas tak mało, a walczyliśmy przeciwko tak wielkiej grupie wilków. Przedtem był głód.... Inna, przyjazna nam wataha podzieliła się z nami zapasami żywności. Oczywiście Tobie było trudniej znaleźć pożywienie, bo jesteś wegetarianką.

sobota, 11 maja 2013

Dwa razy pod rząd! - Informacje #6

Jest! Udało mi się ustawić supcio menu!  Wreszcie można rozwijać! :D I tak:
1. Niektóre tematy są nieskończone.
2.Będę musiała usunąć te zwykłe podstrony i wypisać wszystko w postach. A gdy będę aktualizować stronę to będę aktualizować posta. ;)
3. Dodaje bardzo dużo nowych rzeczy! :D
4. Wszystkie posto-strony przenoszę na sam koniec do 2012 r., a te z opowieściami do 2013 r., żebyście nie musieli się męczyć. ;)
5. Od teraz co dwa tygodnie przybędzie 1 PW. :)
6. I nareszcie: dobiliśmy jednego dnia 100 wyświetleń! Tak Wam dziękuję! Jestem bardzo wdzięczna. ;D
7. Muzyka też jest. :)
8. Dodaję coś do każdego członka, takiego jak: EXP. Chyba każdy wie o co cho. ;P W razie czego informacje o tym będą w... Informacjach. XD

Tak częste... - Informacje #5

1. SE ma szlaban na kompa na tydzień, więc ok., przedłużam mu termin o tydzień (ma jeszcze 14 dni).
2. Planuję dodać rozwijane menu i jakby ktoś mógł mi wytłumaczyć, jak, to proszę o odpowiedzi. (prawie skończyłam)
3. Blog się raczej nadaje na Google Chrome albo na Mozille Firefox, ponieważ na inncyh coś może sie popsuć, szczególnie jak dodam podstrony (rozwijane menu) i muzykę. Co prawda można korzystać z Explorera, Opery i Safari, ale nie jestem pewna czy dobrze działa.

Od Saar - c.d. do Bo - Testy

Bo w podskokach zaprowadziła mnie na Łąkę Zabaw. Nie wiedziałam o co chodzi. W końcu wilczyca odezwała się.
- A więc. Zanim dodamy cię na poważnie do naszej watahy, musisz mi pokazać, co potrafisz. Muszę wiedzieć, do czego możesz się przydać i co potrafisz najlepiej.
-Na przykład?
-Zabawmy się w podchody. Ja się schowam a ty musisz mnie wytropić.
-Eee, ok. Niech będzie.
Zakryłam łapami oczy i powoli zaczęłam liczyć do trzydziestu.
-...28...29...30! Szukam!
Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było Bo. Podniosłam nos w górę i zaczęłam węszyć. Taak... Poszła od zawietrznej. Zaczęłam się czołgać, w kierunku, w którym, jak podejrzewałam, poszła Bonum. Nagle złapałam jej trop. Przyśpieszyłam kroku. Zapach był coraz wyraźniejszy. Sprężyłam się, skoczyłam za wielką kłodę i wpadłam na roześmianą, kremową wilczycę.
-Dobra robota. Nie sądziłam, że znajdziesz mnie tak szybko. A możesz teraz ze mnie zejść? Duszę się.
-Och, tak, jasne. Sorki.
Przeciągnęłam się. Było przyjemnie ciepło. Skrzydła już mi nie dokuczały. Czułam przemożną chęć polatania.
-Ok, następne zadanie. Pościg. Zobaczymy jak radzisz sobie z polowaniami.
Niestety, okazało się, że nie jestem profesjonalnym myśliwym, ani zwiadowcą, ani wojownikiem, lekarzem, mędrcem i żaden ze mnie był opiekun wilcząt. Doszłyśmy do maga.
-Widziałam już, w moim domu, że całkiem nieźle posługujesz się magią. Możesz mi coś zaprezentować?
-Ok. Najpierw ogień czy ciemność?
-Ciemność proszę.
Zamknęłam oczy, napięłam mięśnie, skupiłam się. Czułam coś delikatnego pod łapami, łaskoczącego mnie i pieszczącego. Najpierw łapy, później pierś, grzbiet, ogon, głowa, skrzydła aż do uszu. Otworzyłam oczy. Wszystko, co widziałam, było teraz nieco zamazane i czarno-białe. Bo gwizdnęła z podziwem.
-No, no. Niewidzialna. Nie ruszaj się przez chwileczkę, ok?
Podeszła do mnie i wymacała mnie łapami.
-Możesz teraz wrócić do poprzedniego stanu?
Czułam, jak ciemność powoli opuszcza moje ciało. Znowu byłam widzialna.
-Ok, pokaż jeszcze coś.
Skupienie, przypomniałam sobie zaklęcie i zaczęłam je nucić cicho. Bonum krzyknęła.
-Hej! Co mi zrobiłaś?
-Zakryłam ci oczy ciemnością. -Machnęłam łapą. Wilczyca zaczęła mrugać i mrużyć oczy, jakby delikatne światło ją raziło.
-Hmmm.... Nie ukrywam, że to było... interesujące ale nie rób tak mi więcej, ok?
-Spoko.
Roześmiałyśmy się. Nie wiedziałam czemu. Po tylu troskach, dobrze było tak się pośmiać z niczego. Pokazałam jej jeszcze kilka moich sztuczek a później zaprowadziła mnie do mojej jaskini. Czekał tam na mnie mój ukochany smoczek, Atreyou. Biedactwo naczekało się na mnie cały dzień. Gdy tylko mnie zobaczył, podleciał do mnie i wtulił się w moją pierś. Zaczęłam go mimowolnie głaskać. Bo popatrzyła na mnie smutno.
-Co się stało?- zapytałam.
-Zawsze chciałam mieć własne zwierzątko ale nigdy nie znalazłam tego jedynego, który by mnie pokochał tak mocno, jak ja jego.
Podeszłam do niej i polizałam ją współczująco po pysku.
-To przyjdzie z czasem. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. -westchnęłam- Wszystko będzie dobrze...
-Ciebie też coś trapi.
-Ja... nie mogę sobie nic przypomnieć. W głowie mam pustkę. Czuję się tak, jakbym się urodziła tego dnia, kiedy mnie znaleźliście. Cały czas mam jednak przeczucie, że czegoś szukam. -Niemal żałowałam, że jej to powiedziałam. Bonum spojrzała na mnie współczująco i westchnęła cichutko.
-Ładną nawet masz jaskinię. -rzekła po chwili ciszy.
-Twoja jest lepsza. Nie wiedziałam nawet, że tak ładnie można mieszkać! -Zaprzeczyłam uśmiechając się.
-Musimy iść.
-Gdzie?
-Do Folium. Na... "Przyjecie".
-Eee?
-No wiesz, gra słów. Przyjęcie czyli impreza oraz Przyjecie, bo przyjęcie cię do watahy. Kalambur.
-Och... Wiesz, nie wiem, czy Snake Eyes czy Kiki chcieli by mnie tu widzieć.
-Nie przejmuj się. Polubią cie, jestem tego pewna. Przyjdź do kręgu spotkań wieczorem, ok? Ja już muszę iść.
Kiedy poszła, długo jeszcze przechadzałam się z Atreyou brzegami Jeziora Prawdy. Zajrzałam w głębię jego toni. Czy woda odkryje przede mną tajemnice o mnie samej? Toń zmętniała i zafalowała. podeszłam bliżej. Ujrzałam samą siebie. Jako małego szczeniaczka. Koło mnie kręciła się duża, wilczyca Albinoska i inny szczeniak. Była to chyba samica. Czarno, błękitno biała. Woków oka miała niebieską toczkę. Bawiła się ze mną jakimś patykiem. Przyszło mi na myśl, że to może być moja matka i siostra. Dwie łzy napłynęły mi do oczu, stoczyły się po policzkach i zetknęły z powierzchnią wody. Zjawisko rozpłynęło się, a ja usiadłam i spojrzałam na wschodzący księżyc. Atreyou bawił się moim ogonem, gryząc i ciągnąc go co jakiś czas. Zamknęłam oczy. Usłyszałam wołanie Bo, no tak, czas na przyjęcie. Wstałam i delikatnie posadziłam na moim grzbiecie niesfornego pupila. Ruszyłam w stronę wilczycy. A za mną, w puszczy, przesunął się ciemny cień, który po chwili znikł...


<Bo, byłabym wdzięczna, jakbyś napisała o tym przyjęciu i tym cieniu :D. Dzięki. Saar>

Od Bo - Och, jak cudownie!


Byliśmy w Wielkiej Puszczy. Jedliśmy obiad. (…) Ostatnimi czasy dużo się działo... Każdy miał co innego: Snake Eyes świeże mięso z karibu, Folium łososia, Kiki rudzika, a ja moje pyszne jagody!  Wszyscy jedli to, co było dla nich najsmaczniejsze; wszyscy się obżeraliśmy po intensywnej zabawie. Tylko… (…) Jeden wilk siedział cicho przy potoku… Była nią Saar – nowa wilczyca w naszej watasze. (…) Spojrzałam na nią. Kiki to zauważyła i przerwała posiłek pytając się:
-Czemu patrzysz na tą nową?
-Co? – spytałam się zmieszana.
-Ona jest dziwna… - powiedziała Kiki szeptem.
-Jest po prostu cicha. – puściłam do niej oko.
-Niech Ci będzie. – Kiiyuko postanowiła dokończyć posiłek.
-Ja bym jej nie ufał… Wygląda podejrzanie… - powiedział przymrużając oczy.
-Dla Ciebie każdy wygląda podejrzanie. – uśmiechnęłam się leniwie.
-Huh. – fuknął – Ale ona wyjątkowo….
Idę sprawdzić co tam u niej…
-Ok. – powiedziała Folium – a i powiedz jej o Przyjęciu! – Folium powiedziała z pełnym pyskiem.
-Bleagh… - obrzydziłam się i zaczęłam iść. Wyglądała na bardzo zmartwioną, zakłopotaną.
-Hej! Saar.. Jak się masz? – przywitałam się z uśmiechem na pysku.
-Dobrze – odpowiedziała z lekkim uśmieszkiem.
-Na pewno? Wyglądasz, jakbyś się czymś przejęła… - przymrużyłam oczy i zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi.
-To chodzi o… - zatrzymała się w połowie zdania – Chodzi o…
-O co? – spytałam zaciekawiona.
-O nic. – odpowiedziała pochopnie.
Wiedziałam, że wcale nie chodziło o NIC, tylko o COŚ. Jednak… postanowiłam jej nie męczyć. (…) Widać, że była czymś bardzo przygnębiona. Zaczęłam nowy temat:
-A to może Saar… - zaczęłam się zastanawiać – Chciałabyś gdzieś pójść? – wymyśliłam na poczekaniu.
-Gdzie? – w tym momencie się zmieszałam; nie miałam pomysłu co powiedzieć.. Zaczęłam się nerwowo uśmiechać.
-To zależy od Ciebie. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
-Nie wiem, gdzie mogłabym pójść… Nie znam tu nic… Nie znam tej krainy…
-No tak…. – odpowiedziałam zawiedziona.
-A jak się tak w ogóle nazywa ta kraina?
-Sine Cultu.
-Aha…
-To może… Pokarzę Ci moje ulubione miejsce?
-Ok… - odpowiedziała niepewnie, zapewne zaskoczona moim zachowaniem. Poszłyśmy nad Tęczowy Wodospad, do Magmowych Pieczar… i wszędzie. Zaraz potem gwizdnęłam, chmurka przyleciała i zabrała nas do mojego domu. Zaczęłyśmy się popisywać swoimi mocami. Okazało się, że chmury nie są ognioodporne… Przynajmniej teraz mam ładne okienko w dół… Jednak jedyny problem jest taki, że mam lęk wysokości i gdy tylko spojrzę w dół, chce mi się wymiotować… Ostatnim razem łoś miał fryzurę z sosu z bananów i makaronu… Przynajmniej tak to wyglądało… Gdy Saar się śmiała z mojej zielonej twarzy, ja ciszyłam się, ze ją rozweseliłam, ale… Um… Jak o tym pomyślę, to i tak jest mi niedobrze… Nagle ni stąd, ni z owąd przyleciał Atreyou i próbował mnie zaatakować (chyba bronił Saar…), ale ja wtedy nie widziałam, że to jej towarzysz, więc zaczęłam walczyć o terytorium, chociaż tego nie lubię. W pewnym momencie ona krzyknęła, a my się uspokoiliśmy i nam wszystko wytłumaczyła. Kazała Atreyou wrócić do domu. Gdy odleciał postanowiłam sprawdzić Saar czy zostanie przyjęta oficjalnie do Watahy.

<Saar, czy możesz napisać, jak Cię testowałam? (proszę zostaw mi chociaż małą końcówkę tej historii nie wypełnioną. XD)>

piątek, 10 maja 2013

Zapiski - Zapis 2 - Piosenka Muzy

Zapisy z życia Muzy 1
"Piosenka Muzy" (Chciałabym wtrącić, że gdy w tej piosence jest część Maluma, to on bardziej mówi, niż śpiewa, fałszuje, ma okropny głos i nie umie rymować)
(Muza) [Muza siedzi zasmucona na ziemi, w lesie i patrzy w ziemię]
"Tyle dni,
Tyle chwil,
Tyle zmarnowanych lat.
Tyle dni,
Tyle chwil,
Tyle zmarnowanych lat.

Mój~ [wyje do księżyca]
Mój drogi, mój~!
Mój~
Mój drogi, mój~!

Dlaczego ja? Dlaczego Ty!? [wstaje i denerwuje się na Maluma]
Czemu już tak musi być?
Bogini Amara, źle zadecydowała,
Bo nie kocham Cię~!
Idź precz... [szept]

(...)

Tak oskarżony! [siada, łapie się za głowę i przypomina sobie dobre i złe chwile, analizując je]
Tak ukarany!
Bez żadnych dowodów!
Zamknęli Cię w skrzyni wzmocnionej zaklęciem!
Czy uwolnić Cię?
Czy może nie...? [obraca głowę w stronę Drzewa Życia]

 (Malum) [nuci, a Muza słyszy nucenie i idzie w jego stronę]
Muzo ma droga życia nasze dwa... [Muza podchodzi do żelaznych drzwi i słucha]
Lecz nie płacz już, lecz nie łkaj już!
Jestem tuż przy Tobie!
Kiedyś się wydostanę, tak...
Razem będziemy na zawsze.
Oni się nie liczą!
Bo my wygramy.
Oni po co są?
To Ty jesteś gwiazdą!

(Muza)
Czy to się uda? [mówi]
Czy to dobre jest?

(Malum)
Och! Muzo, moja!
Takaś naiwna!
Nic nie martw się!
Ja wszystkim zajmę się...

(Szepty)
Weź klucz! Weź klucz! Weź klucz....! [Muza bierze klucz]

(Malum)
[podły śmiech]

(Muza)
[uśmiecha się szyderczo, wkłada klucz, przekręca, ale nie do końca, wyjmuje, zamyka oczy i upada, a Malum przerywa śmiech]. - Tak właśnie wyglądała moja piosenka... Była raczej brzydka i okropna, ale jednak dawala mi ukojenie... Gdy ją czytam, boję się, że Malum się wydostanie, ale jednocześnie bym się cieszyła... Tylko... Nie może tego zrobić za wcześnie..."

~Bonum
PS.: Dziwny ten zapis, wiem, ale jakoś tak mi się chciało. Widać Muza ma w sobie jakąś garstkę zła... Widać to po jej piosence i cytacie: "Nie może tego zrobić za wcześnie...".

Zapiski - Zapis 1 - Obcy

Z życia Tenebrisa 1
"Obcy"
"Nie dawno pomyślałem, że pora wylecieć po za granicę naszej krainy. Ciekawiło mnie, co jest za morzem. Lux i reszta bogów próbowali odwieść mnie od tego, ale ja byłem zbyt zdeterminowany, by nie wyruszyć na przygodę. Odleciałem... Przez całe 3 dni był tylko dzień, dzień i dzień; zero nocy. Leciałem przez około 3/4 dnia, kiedy nagle zobaczyłem las. Wylądowałem. W powietrzu unosił się bardzo nie miły zapach; taki zatruty. Postanowiłem, że odpocznę. Już od dawna nie latałem na takie dystanse, więc odpoczynek dla paro tysięcy letniego wilka był wskazany. Znalazłem miłe, nasłonecznione miejsce, zrobiłem kółka 3 razy i zwinąłem się w kłębek. Tylko zamknąłem oczy, a usłyszałem ptaki, które alarmowały o czymś. Otworzyłem leniwie jedno oko. Ptaki ucichły.  Postanowiłem zamknąć oczy. Zaraz potem usłyszałem nawoływania, tupot kopyt i ostrzeżenia. Otworzyłem gwałtownie oczy i podniosłem odruchowo głowę. Spojrzałem się za siebie. Tysiące zwierząt uciekało w moją stronę. Zakryłem łeb łapami. Sarny skakały nade mną, a gryzonie uciekały przebiegając po mnie. Gdy wszyscy już przebiegli powiedziałem: "Tylko nie wracajcie!" i położyłem się. Jednak czułem się niepewnie i byłem zdenerwowany. Nagle to usłyszałem; wielki, okropny ryk. Szybko się podniosłem ze zjeżoną sierścią. Spojrzałem się za siebie ponownie... i wtedy zobaczyłem TO: wielkie, metalowe stworzenie, z zębami, które przecinały drzewa, łapami, które mogły wyrwać drzewo z korzeniami.
Wyglądem przypominało Kreafire'a.
Wystraszyłem się nie wiedząc, co to jest. Spuściłem uszy w tył, otworzyłem pysk i zacząłem uciekać.
Biegłem z wywieszonym językiem, a to stworzenie mnie goniło. Wbiegłem w miejsce, gdzie drzewa były wielkie, metalowe i nie pachniały jak drzewa. Zwierzęta były zwierzętami, ale jednak takie nie były. Spotkałem tam coś, co nazwane zostało: "Ludzie". Były okropne; chodziły na tylnych kończynach ich pyski były krótkie, a uszy wyglądały strasznie dziwacznie... W dodatku nie miały ogona. Ich serca były nieczyste i pełne nienawiści. Podszedłem bliżej, by ich poznać i się z nimi zaprzyjaźnić pomimo ich ohydnego wyglądu i złego serca... Gdy mnie zauważyli, zaczęli krzyczeć coś typu "Ludzie! Co to!?", a inni pochwycili za jakąś broń, która wystrzeliwała mini strzałami. Próbowali mnie zabić. Jeden ludź gonił mnie aż do morza. Ludzie krzyczeli, czemu jestem granatowy i unosi się za mną kłęb dymu. A co to? Brzydki kolor!? Nie rozumiem, co im się nie podoba... Zgubiłem tego ludzia i odleciałem do domu. Gdy wróciłem wszyscy przerazili się, moim wyglądem, ale przywitali mnie bardzo ciepło. Zjadłem i wypiłem odrobinę, a potem opowiedziałem co mi się przytrafiło... Nikt nie chciał mi uwierzyć. Kiedy indziej też zwiedzałem części świata razem z Lux i niestety na północy, na południu, zachodzie i wschodzie żyli oni... Jedyny zakątek nie zamieszkany przez NICH, to nie teren naszej watahy, tylko także tereny innych watach czyli cała kraina Sine Cultu... Dawniej ta kraina nie miała nazwy... Od tamtego momentu już ma... Boję się, że te stworzenia kiedyś tu dotrą i zniszczą doszczętnie to miejsce, a nas wygonią, ale na razie wiem, że to nie nastąpi przez wiele wieków."

~Bonum

środa, 8 maja 2013

Nowy Towarzysz! - Atreyou!


Imię: Atreyou
Wiek: 1 rok
Płeć: Samiec
Gatunek: Smok Elektryczności
Rodzina: -
Partner: -
Stanowisko: Pomocnik, Zwiadowca
Moce: Potrafi zmienić się w kulkę elektryczności, ziać nią i dzięki niej szybciej lata.
Charakter: Wesoły, płochliwy, wierny, zabawny, zadziorny, pomocny, zwinny, szybki, uwielbia zabawę.
Wilk: Saar

Od Saar - Jak się poznaliśmy?

 
To był ciepły poranek. Leżałam pod wielkim bukiem grzejąc się w słoneczku. Po moim pamiętnym lądowaniu zostało mi tylko kilka siniaków. Nagle coś czarnego szybko przecięło niebo. Zdziwiona, wzniosłam się w powietrze na moich czarno-czerwonych skrzydłach. To coś przeleciało mi tuż przed oczami. Było mniej więcej mojej wielkości. Otrząsnęłam się i poleciałam za tym czymś najszybciej jak umiałam, jednak przeszkadzał mi w tym ból skrzydła. Szybko śmigające czarne błyskawice leciały w lewo i w prawo. Zakręciło mi się w głowie. Nagle coś na mnie wpadło. Zaczęłam spadać, dopiero tuż przy ziemi przypominając sobie, że mam skrzydła. Opadłam delikatnie na ziemię i spojrzałam na swoje łapy. Leżał w nich mały smok. Wcześniej zdawało mi się, że był wielki. Okazał się wielkości mojego łba. Ogromnymi, okrągłymi oczami wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem i strachem. Zaśmiałam się cicho, gdyż stworzonko było bardzo pocieszne. Nagle smoczek zapłonął oślepiającym światłem. Musiałam zmrużyć oczy przed blaskiem, lecz ten, po chwili zmalał i zaczął się do mnie łasić. Nie wiedziałam o co chodzi. Podejrzewałam, że musiał wykluć się w Smoczym Gnieździe i w poszukiwaniu przygód, zgubił drogę do domu. Chciałam ruszyć na miejsce. Niestety! Nie mogłam tam wejść. Folium spokojnie wytłumaczyła mi, że to niebezpieczne miejsce. Na razie mogę się stworzonkiem zaopiekować.  Uśmiechnęłam się. Bardzo polubiłam tego niesfornego gada a i ja chyba przypadłam mu do gustu. Tak rozpoczęła się moja przyjaźń z Atreyou, co w języku Sua-Mihara brzmi: Złoty Płomień.
~Saar

wtorek, 7 maja 2013

Znaki Zodiaku - Głosowanie

Otóż postanowiłam, że zrobię coś takiego jak "Czas", w którym będą znaki zodiaku, jaki nasz miesiąc oznacza jaką porę roku w świecie wilków. itp. I co do znaków zodiaku, nie mogę się zdecydować,  które wybrać, więc proszę Was, abyście Wy zagłosowali na któreś z nich. ;)

Nr.1


Nr.2


Nr.3


Nr.4


A teraz biorę się za ankietę. ;D

~Bonum

poniedziałek, 6 maja 2013

Od Saar - Nowa Przygoda

Ból, ból, szybkość, pęd.. Widziałam tylko małe, pędzące płomyki, migające mi przed oczami. Czułam, że spadam. Czułam ból w lewej łopatce. I nagle... Przed oczami wybuchły mi krwawe plamy. Uderzyłam w coś z całej siły. Bolał mnie każdy centymetr kwadratowy ciała. Nawet sierść. Nie mogłam otworzyć oczu ani ruszyć łapą. Leżałam, czekając aż ból ustąpi. Powoli wracały mi zmysły. Wiedziałam, że leżę na czymś miękkim, zapadającym się. Słyszałam jakieś dziwne "matowe" i "wyblakłe" dźwięki jak w nienastrojonym radiu. Czułam zapach świeżej ziemi i trawy. Leciutko poruszyłam głową. Ałł... to był zły pomysł. Otworzyłam oczy ale wzrok miałam rozmyty. Ostrość powoli wracała. Zobaczyłam sylwetki trzech wilków, pochylających się nade mną. Czy to już koniec. Czy jestem już u Morsa? Czy to Sol, Muza i Ignis przyszli zaprowadzić mnie do niego? Ale powoli wracał mi wzrok i wiedziałam, że mój marny żywot na ziemi się jeszcze nie skończył. Nade mną stała wilczyca albinoska z błękitnymi uszami i wzorem pod oczami, czarno biały wilk patrzący na mnie spode łba i urocza, kremowa wilczyca z niebieskimi oczami. Przekrzywiła głowę patrząc na mnie ciekawie. Słyszałam już wyraźnie ich rozmowę.
-Co jej jest? -Usłyszałam słodki głos.
-A ja wiem? Spadła z nieba. Musiała sobie złamać wszystkie kości. -To był chyba był ten nachmurzony wilk.
-Ale co ona tu robi? -Rzekła poprzednia z nutką niecierpliwości.
-Może ją zapytamy? -Teraz rozległ się donośny, czysty mocny głos. Mrugnęłam. Podniosłam łeb. Jęknęłam z bólu ale teraz byłam w pozycji leżąco-siedzącej.
-Patrzcie. Żyje! Niesamowite. -Mruknął sarkastycznie wilk. Wstał dzisiaj chyba lewą łapą.
-Jak masz na imię? -Spytała Albinoska.
-Sa... Saar.
-Miło mi cię poznać Sasaar. - Kremowa wilczyca uśmiechnęła się do mnie.
-Ale... ja mam na imię Saar.
-Oj. Przepraszam. -Jej słodki śmiech urzekł mnie. Była mega słodka. Mrugnęłam i otrząsnęłam się. Ból zmalał i ustał prawie zupełnie.
-Nic ci się nie stało? -Spytała.
-Nie, chyba jest w porządku. -Wstałam. -A wy kim jesteście?
-Jestem Folium. -Melodyjnym głosem przedstawiła się albinoska. -Jestem samicą Alfa w Watasze Tajemnic Złotej księgi.
-A ja jestem Bonum Aporiatio ale mów mi Bonum albo Bo. -Kremowa wilczyca uśmiechnęła się znów.
-Snake Eyes. Miło mi. -Czarno-Białak nachmurzył się jeszcze bardziej. Chyba nie było mu miło.
-Skąd jesteś i dlaczego spadłaś z nieba? -Folium spojrzała na mnie.
-Ja... -już miałam otworzony pysk by im wszystko opowiedzieć, kiedy nagle uświadomiłam sobie, że... -nie... nie pamiętam nic.
-Chyba wiem, co się jej stało. Walnęła za mocno w ziemię i straciła pamięć! -Krzyknęła podekscytowana Bo.
-Ale... nie rozumiem. Wiem tylko, że czegoś szukam ale nie mam pojęcia czego.- Otrząsnęłam się. -Ale to nieważne. Nie pamiętam i prorokuję, że nie przypomni mi się w najbliższym czasie. A teraz... macie coś do jedzenia? Głodna jestem jak wilk [nerwowy śmiech].
-Zapraszam za mną. -Folium odwróciła się i zaczęła się oddalać. Bo i Snake pobiegli za nią. Ja też. I tak zaczęła się moja przygoda w Watasze Tajemnic Złotej Księgi.  
 Koniec!
~Saar

niedziela, 5 maja 2013

Znowu - Informacje #4

1. Dodaję do postaci coś takiego, jak: "przyjaciele".
2. Teraz za dodanie do postu obrazka jest +1 OS.
3. Możecie robić komiksy, jeśli nie chce Wam się pisać. Tam za zdania będzie tyle samo OS przyznawanych, co wcześniej, ale będą jeszcze dodatkowe, np.: 5/10 OS za jeden obrazek.
4. Dodałam ikonkę i kursor na bloga.
5. Jeśli chodzi o licznik wyświetleń, to czasami nie pokazuje dobrej ilości wyświetleń.
6. Dobiliśmy do 1000 wyświetleń oraz pobiliśmy rekord wyświetleń jednego dnia (64, stary rekord - 52)!  Jak zwykle daję Wam wielkie podziękowania!
060.gif

Tajemnice Złotej Księgi - Rozdział 6 - Partner dla Silvy


Ares
Pewnego dnia Silva chodziła po lesie i patrzyła. Była wiosna, a ona widziała same uradowane twarze zakochanych par ze wszystkich gatunków zwierząt. Zobaczyła niebieskiego ptaszka. Według niej był piękny. Zastanawiała się nad tym, czemu to ona czasami czuje się samotna, pomimo tego, iż ma w okół siebie mnóstwo przyjaciół. Jej bracia, siostry i inaczej spokrewnieni wiedzieli o tym, więc wymyślili pewien plan... Silva miała mieć za trzy dni swoje 3000 letnie urodziny (tak samo, jak większość bogów, tylko każdy ma je wyprawiane w inny ty dzień). W ten dzień Muza, Air, Magma, Lux, Mori i oczywiście Silva poszły na piknik, do lasu, by uczcić to ważne święto. Mężczyźni i wyjątkowo Luna, zaś poszli do jej laboratorium, stworzyć jej wymarzonego. To byłby idealny prezent i w dodatku od serca. Przecież Silva tyle dla nich robiła: tworzyła poddanych, wspierała, tworzyła ich ideały. Więc czemu nie miałaby dostać czegoś wyjątkowego? Była po prostu idealną siostrą i... Inaczej spokrewnioną. Zastanawiali się, jak ma wyglądać jej partner. Luna patrzyła pusto w pewne drzewo. Nagle zauważyła coś, co ją zaciekawiło. Był nim niebieski ptak. W blasku słońca, patrząc na układającego sobie piórka ptaka, wpadła na pomysł. Wszyscy zgodzili się z jej myślą i postanowili złapać ptaka. Zajęło im to więcej niż się wydawało. Ptak umiał przechytrzyć ich w każdej sprawie. Jednak w pewnym momencie zagapił się na leżące na sobie wilki i kiedy wystawiał im język, został złapany przez Lunę. Uśmiechnęła się złośliwie i powiedziała: "I co? Teraz nam nie uciekniesz, prawda?" i poszła z nim do reszty bogów. Popatrzyła na nich z wyższością i poszła dalej. Gdy znaleźli się już w drzewie Silvy (w jej mieszkaniu) postanowili przeprowadzić na nim eksperymenty. Na początku wyszedł im niedźwiedź Grizzlie o barwie niebieskiej, potem słoń ze skrzydłami i mnóstwo innych cudów... Aż wreszcie im się udało. (!) Wilk był niebiesko - biało - czarny, miał parę wielkich skrzydeł, a z jego głowy zwisały dwa, długie warkocze. Miał bardzo głęboki, mężny i odważny głos. Nad jego głową unosiła się błękitna aura. Ponad to był bardzo umięśniony. Bogowie zapytali nowego "rekruta", jak chce mieć na imię. Przyszły partner Silvy odpowiedział: "Ares.". (...) Silva tym czasem siedziała z resztą bogów na pysznym pikniku. Gdy się najadły, postanowiły, że zrobią pokaz swoich mocy. Wszystkie boginie świetnie się bawiły. Kiedy Magma wyłoniła... No, cóż... Potoki magmy z głębi ziemi, to Air pobudziła się tak mocno, że latając wokół niej (lawy) stworzyła wielki churagan, który całą ciecz podniósł jeszcze wyżej, a gdy Air już się zmęczyła... magma zaczynała bardzo powoli opadać. Wszystkie boginie biły brawa, rozmawiały i śmiały się. (...) Ignis spojrzał na niebo. Nagle zobaczył czerwoną chmurę. Była to chmura Air unosząca kawałki magmy, która miała symbolizować koniec pomysłów na zatrzymanie Silvy. Ignis szybko pobiegł do reszty bogów. Zakryli Aresa płachtą ze skóry bawołu. Nie zdążył zaprzeczyć, gdyż został od razu wepchnięty do dołu. Wszyscy inni za to schowali się za drzewami, za półkami i w wielu innych miejscach. Silva weszła do domu sama... A przynajmniej tak myślała. W okół niej było mnóstwo innych bogów, chociaż tego nie wiedziała. Nie mogła rozpalić ognia. Gdy tylko próbowała, Ignis i Magma używali mocy by pochodnia się nie zapaliła. Silva pomyślała: "Najwyraźniej narazie nie będę mieć ognia..." i podeszła do kotła. Nagle usłyszała szmer i kaszel w jej posłaniu. Podeszła do niego. Jej kołderka ze skóry ruszała się. Lekko za nią chwyciła i gdy już miała ją podnieść, wtedy coś skoczyło prosto na Silvę. Przewróciło ją. Był to niebieski wilk. Ares na początku wyszczerzał kły, ale po paru sekundach spojrzał na Silvę. Była piękna. Silva zaczęła mówić zadławionym głosem: "Byłbyś tak miły i zszedłbyś ze mnie?!". Ares zszedł zaskoczony jej reakcją, ale nie zdziwiony. Silva wyszczerzyła kły: "Dziękuję, łaskawcze!". Po paru chwilach spytała kim jest, a on odpowiedział: "Nie wiem... Nie pamiętam... Pamiętam tylko te wilki...". Silva spytała się, jakie wilki, a Ares odpowiedział, że były to wilki, które go tu wepchnęły. Silvę zaskoczyła ta odpowiedź, lecz nie zadawała już więcej pytań nieznajomemu, gdyż uznała, iż jest psychicznie poszkodowany. Spytała jeszcze tylko, jak brzmi jego imię. Odpowiedział. Silva zmarszczyła brwi i powiedziała: "A więc... Aresie... Mówisz, że nie pamiętasz swojej przeszłości, tak?". Ares przytaknął. "Mogę sprawić, byś zobaczył, kim byłeś kiedyś albo i niedawno...". Ares zaczął wypytywać: Jak to?, Da się? itp. Silva powiedziała, że jej skład magicznych mikstur pozwala sprawdzać przeszłość lub przyszłość. Ares bardzo prosił, by to zrobiła. Silva od razu się zgodziła. Rzuciła garść jakiegoś pyłu, a potem zaczęła wylewać jakiś niebieski płyn. Płyn nie wylał się na ziemię, tylko zaczął zbijać się w kulę. Była niebieska, ale przezroczsta, a w środku niej były małe elemenciki wyglądające jak kawałeczki złota. Do kuli przylgnęły świetliki o kolorze morza. Ares usłyszał szepty. Pierwszą jego, jak i zapewne każdej innej istoty, która znalazłaby się na jego miejscu, reakcją na całe to zdarzenie było dotknięcie tej o to kuli. Błysk światła. Mała kula przerodziła się w ogromny portal. Ares zobaczył tam siebie. Tylko... Był pod postacią ptaka. Zobaczył matkę i rodzeństwo, i całą swoją przeszłość, aż do momentu, gdy został złapany przez bogów. To był ostatni obraz z utraconej pamięci. Silva była zakłopotana, nie wiedziała co to ma znaczyć. (...) Na taką chwilę liczyli wszyscy bogowie; pochodnie rozbłysnęły ogniem, a oni wyskoczyli krzyczącz: "Niespodzianka!". Silva otworzyła pysk i nie wiedziała, co powiedzieć. Lux i Tenebris wytłumaczyli córce wszystko, a zaraz potem okrzykneli: "To jest Twój nowy partner; Ares!". Silva nie chciała wyjść za mąż na siłę, więc odmówiła, ale jednak minęło parę tygodni, a już miała swojego nowego partnera, z którym spędziła resztę swojego wilczego, pełnego magii życia.

Koniec Rozdziału 6

Serdecznie Powitajmy Saar!


Imię: Saar
Wiek: 1 rok
Płeć: Samica
Partner: -
Dzieci:-
Rodzina: -
Gatunek: Mieszaniec Wilka Ciemności i Wilka Ognia.
Stanowisko: Mag
Moc: Dzięki magii ciemności potrafi ukryć się przed oczami wrogów. Potrafi kontrolować żywioł ognia. Może unieść się na jego skrzydłach, zabić trujacym dymem, nasłać latającą płonącą kulę i kilka innych.
Charakter: Tajemnicza, skryta, samotniczka, niebezpieczna, popędliwa, porywcza.
Talizman: