Pewnego dnia (po miesiącu od próby zabicia Ignisa), nieudany projekt Silvy miał zostać uwięzionym już na zawsze w Spiskowni. Eksperyment spędził ten czas w ciemnej, opuszczonej i starej (strasznej) skrzyni. Niestety, na nieszczęście bogów zaklęcie nie wytrzymało do ich przybycia. Gdy zaklęcie przestało działać, a kiedy wrota (w których był uwięziony) się otworzyły, wyrzutek nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi, ale też nie był głupi, więc wykorzystał sytuacje i uciekł. Kiedy doszli na miejsce, Silva była zrospaczona, ponieważ w każdej chwili mógł ich zabić lub posiąść ich moce. Co prawda chciał ukraść ich moce, ale oni wciąż stali na warcie. Myślał i myślał, ale nic nie wymyślił. Przybiegł na polanę. Tam ujżał istotę piękną... Była nią Muza. Muza spojrzała się na niego i przekręciła głowę ze zdziwienia. Stworzenie uśmiechnęło się (co było dla niego nowością). Muza nabrała powietrza w płuca i wykrzyknęła: "To ten projekt!!!". Nie było takiej opcji, żeby inni tego nie usłyszeli, ponieważ jej głos roznióśł się po najdalszych zakamarkach świata. Stwór przymrużył oczy, by lepiej przyjrzeć się samicy. Nagle usłyszał od tyłu szczekanie i dyszenie. Uciekł. Dyszący i zmachani bogowie ostrzegli niedoświadczoną Muzę przed uciekinierem. "Uciekinier", którego później nazwano Malum'em nie chciał się poddać. Zakochał się w Muzie (to też było dla niego nowe) i nie zamierzał odpuścić, dopóki jej nie zdobędzie. Miłość - wcześniej myślał, że to obrzydliwość i niemożliwość u niego w życiu, a teraz... Zakochał się. Teraz właśnie to słowo znaczyło dla niego najwięcej... Nawet więcej niż moce bogów...W końcu wymyślił plan, w którym zmienia wygląd, zaprzyjaźnia się z Muzą i zaczyna z nią "chodzić". Tak też zrobił. Zmienił się w fioletowo - czerwonego, chudego i słabego wilka. Miał panować nad muzyką (co miało pomóc mu w dalszej części planu). Nazwał siebie Fertus. Przybiegł na polanę. Muza nadal na niej siedziała. "Fertus" usiadł z daleka i zaczął się pokazywać. Muza od razu go zauważyła i przystąpiła do obserwacji. Kiedy Fertus nie robił już na niej większego wrażenia odwróciła się, a on zaś do niej podszedł. Muza nie była nim zbytnio zainteresowana, ale też nie była wredna, więc porozmawiała z nim. Fertus miał ciekawe zainteresowania i opowieści (dla Muzy), ale kiedy wspomniał o sobie (o Malumie), od razu Muzie zaczęło się robić niedobrze, więc lekko zdenerwowany zakończył temat i odszedł, ale nie porzucił swojego planu. Znalazł potulne miejsce i zdenerwowany, myśląc o Muzie, zasnął. Wczesnym rankiem poszedł szukać swojej "wielkiej miłości" i znalazł ją. Siedziała pod drzewem, z zamkniętymi oczami, nucąc i co chwilę wygwizdując jakąś melodię. Podszedł do niej i zaczął nucić podobną melodię. Muza otworzyła leniwie jedno oko i gdy spostrzegła, że wilk, który przed nią stoi, to Fertus, to od razu się ożywiła i wstała otrzepując kolana. Przywitali się podaniem łapy i zaczęli rozmawiać (głównie o muzyce). W pewnym momencie Fertus spytał się Muzy, co ona o nim sądzi, a ona odpowiedziała: "Sądze, że jesteś bardzo uczuciowy, miły, przyjacielski, towarzyski, czuły, wrażliwy i że nie jedna dziewczyna chciałaby być Twoją partnerką..." (czego nie dało powiedzieć się o Malumie). Wtedy on spytał się: "A czy, piękna, utalentowana, muzykalna, odważna i świetna dziewczyna o kolorze szaro-białym, z naszyjnikiem z kwarcu na szyi też by chciałabyć moją partnerką?", a Muza na to: "Sądze, że byłaby tym zachwycona, więc jeżeli chcesz być jej partnerem lepiej od razu ją poproś, a ona na pewno się zgodzi.", gdy wymówiła te słowa uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Fertus zamrugał i zaniemówił na chwilę, a potem odwrócił się i odszedł. Następnego dnia znów szukał Muzy. Tym razem siedziała w jakiejś grocie. Podszedł do niej, ale ona nie była zbyt uradowana jego przybyciem. Odwróciła się. Fertus bez wahania zaczął mówić: "Droga Muzo... Wiem, że wczoraj zachowałem się nieodpowiednio w stosunku do Ciebie, ale teraz, gdy już to przemyślałem, chciałem powiedzieć, czy... Czy zechciałabyś zostać moją partnerką?". Muza nadal odwrócona wzruszyła ramionami. "Wiem, że to dziwne, ponieważ ja to zwykły wilk, a Ty to bogini i masz dopiero tydzień, ale pomyśl! Ja... Czuję coś i myślę, że samica, do której mówię tę słowa czuje to samo...", Muza odwróciła się i spojrzała na Fertusa ze zdziwieniem w oczach, po czym znów odwróciła wzrok od wilka i powiedziała: "Może czuje, a może nie! Co Ci do tego!?". Fertus chwilę patrzył na nią i powiedział: "Bo ja... Kocham ją.". Muza spojrzała na niego z niedowierzeniem w oczach i zaczęła płakać. Przytuliła się do niego i wyszeptała: "Ona też to czuje... Ona też go kocha...", a on odpowiedział na to: "W takim razie niech nie płacze tylko na niego spojrzy!". Muza spojrzała się zapłakana. "Już nie płacz... On jest bardzo szczęśliwy, że ona czuje to samo... Że ona go kocha...", Muza cała we łzach szepnęła: "Ona wie, ale... Co ona ma zrobić, żeby on uwierzył?". Fertus spojrzał na nią czule i jednocześnie konsekwentnie i szczerze: "Ma go pocałować oraz obiecać, że nigdy we wszechświecie nie pokocha żadnego innego wilka i ma także dotrzymać obietnicy.". "Ona obiecuje...", Muza podciągnęła się do policzka Fertusa i go pocałowała i jeszcze raz przytuliła. Wtulając się w jego sierść powiedziała: "Ja przysięgam, że nigdy o Tobie nie zapomnę... Nawet, jak będę mieć ponad bilion lat, a Ty będziesz już u Morsa i Mori... Ja nigdy o Tobie nie zapomnę...". Zakochani siedzieli tak chwilę, tuląc się do siebie, ale potem Fertus powiedział: "Wiesz, że w związku nie wolno mieć tajemnic?", Muza tylko kiwnęła głową, a Fertus kontynuował: "Właśnie ja mam jedną, ważną tajemnicę, o której musisz wiedzieć, ale postanowiłem, że powiem Ci to dopiero w tedy, kiedy będziesz już moją ukochaną... Obiecaj, że nikomu nie wygadasz, bo od tego zależy moje życie, dobrze?". Muza potrząsnęła głową. Fertus wziął głęboki wdech, ale zanim zaczął mówić usłyszał, że ktoś zbliżał się do nich. "To co mi chciałeś powiedzieć?", Fertus nie odpowiedział, tylko złapał Muzę za nadgarstek i schował ją w krzakach wypowiadając te słowa: "Zaczekaj tu, dopóki nie powiem Ci, że możesz wyjść, dobrze?", Muza przestraszona kiwnęła głową, a Fertus pobiegł w przeciwną stronę od Muzy, zamieniając się w Maluma. Odciągnął wszystkich bogów dosyć daleko od Muzy i wrócił już w postaci Fertusa. Muza była bardzo szczęśliwa, gdy zobaczyła swojego ukochanego i od razu zadała pytanie: "To co chciałeś mi powiedzieć?", Fertus uważał, że narazie jest jeszcze na to za wcześnie, więc milczał. Po chwili milczenia Muza spytała: "Lubisz dzieci?", Fertus tylko kiwnął glową. Muza zaproponowała, żeby poszli nad staw, a Fertusowi spodobał się ten pomysł. Młoda bogini weszła do wody, ale jej partner został na stałym gruncie. Spytała się go: "Nie chcesz popływać?", odpowiedział: "Nie czuję więzi z wodą". Muza zmarszczyła brwi. Popłynęła w pław. Fertus wypatrywał jej, ale w końcu zniknęła mu z oczu. Zaniepokoił się. Nie wypływała przez pięć minut. Wtedy wstał, żeby lepiej widzieć obszar, w którym zniknęła. Nagle poczuł czyjąś łapę na swoim ramieniu. Ta łapa należała do Muzy. Muza uśmiechnęła się czule i spytała: "Czy martwiłeś się o mnie i czy tęskniłeś?". Fertus złapał ją na wysokości barków i odpowiedział: "Bałem się... Bałem się, że utonęłaś!". Muzie tylko zaśmiały się oczy. Fertus spytał się jej: "Możemy iść? Wolę tu nie przebywać...", ona: "Czemu? Masz złe wspomnienia?", odpowiedział: " To część mojej tajemnicy...". Muza uśmiechnęła się i "wrednie" zmarszczyła brwi. Wepchnęła swego ukochanego do wody. Fertus wypłynął i wypluł wodę. Spojrzał na Muzę lekko zdenerwowany. Wyszedł na ląd i otrzepał się. Muza zaczęła się śmiać, widząc "puchatego" partnera. Fertusowi się to nie spodobało. Chwycił Muzę i chciał ją wrzucić do wody, ale ponieważ nie był tak silny, jak dawniej (ta przemiana...), więc wpadł do wody razem z nią. Wynurzyli się razem. Fertus jeszcze bardziej zezłoszczony popatrzył na Muzę, a ona odwdzięczyła się uśmiechem... Takim bardzo przyjemnym i czułym uśmiechem. Fertus lekko się zawstydził. Chwilkę się tylko uśmiechał, ale w końcu nie mógł się powstrzymać i wybuchł śmiechem. Muza dołączyła do niego. Para śmiała się tak dłuższą chwilę, a potem Fertus skoczył na Muzę. Zaczęli chlapać się wodą, a potem z niej wyszli i ogrzewali się na trawie, przy popołudniowym słoneczku. Nastał wieczór. Para wpatrywała się w słońce, które zachodziło za horyzont i przytulała się do siebię. Fertus spytał się Muzy czy jest z nim szczęśliwa, a ona tylko uśmiechnęła się śpiąco i zasnęła, podtrzymywana przez łapy Fertusa. Obudziła się następnego dnia rano, przy dużym masywie górskim. Ziewnęła. Po chwili przeciągania postanowiła poszukać Fertusa. Wstała i poszła. Znalazła go w gawrze na wschód od miejsca jej pobudki. Spał. Położyła się obok niego i przyłożyła mu łapę do czoła. Fertus lekko otworzył oczy. Był bardzo niewyspany, więc spojrzał na Muze i przez chwilę nie mógł jej rozpoznać. Wstał i przetarł oczy, po czym znowu zasnął. Muza postanowiła nie budzić partnera, tylko pójść do Silvy. Gawędziła z nią o Fertusie i o jej projekcie. Silva bardzo zainteresowała się jej partnerem, więc wypytywała o wszystko. Po pewnym czasie zaczęła coś podejrzewać, bo jak to możliwe, że jej partner ma podobne moce do jej mocy i w ogóle jest taki "idealny". (?) Jednak nie wszczęła dochodzenia. Miała poważniejsze zmartwienia (problemy z projektem...). Muza wróciła do Fertusa baaardzo późno, ponieważ była już dwudziesta (ona przesiedziała u Silvy 12 godzin). Fertus dalej spał. Muza go obudziła i spytała, co będą robić przez resztę dnia, a Fertus odpowiedział: "Jest już odrobinę późno... Nie wolisz pospać?". Muza zmarszczyła brwi, zdenerwowana i odpowiedziała: "Dzisiaj pełnia, więc będę musiała wyć całą noc... Miałam nadzieję, że mi potowarzyszysz...". Fertus otworzył oczy i zgodził się trochę niechętnie. Godzinę później Muza rozpoczęła"północne wycie". Fertus zaczął przysypiać. W pewnym momencie wycia, Muza spojrzała się na Fertusa i zaczęła się nad czymś bardzo intensywnie zastanawiać. Po chwili popchnęła go. Fertus otworzył oczy ze zdziwienia. Na twarzy muzy pojawił się lekki grymas. Nie była zbytnio zachwycona faktem, iż jej partner zasypia przy jej wyciu. Odwróciła się od niego. Fertus wstał i w odwecie popchnął Muze. Muza sturlała się z górki na polanę pełną przepięknych kwiatów. Fertus pobiegł za nią. Gdy Muza go zauważyła zaczęła mówić: "Spójrz na te kwiaty... Czyż nie są piękne?", na to on odpowiedział: "Kwiaty? Jak dla mnie to Ty jesteś piękniejsza... Piękniejsza, niz gwiazdy, niż słońce i księżyc i wszystko, co piękne razem wzięte.". Muza uśmiechnęła się i powiedziała: "Dziękuje, ale... Wiem, że to nie jest prawda... Wiem, że tylko tak mówisz... Wiem, że tylko poto, by zrobić mi przyjemność.". Fertus podszedł do partnerki i usiadł obok niej. Zaczął powtarzać: "Jesteś dla mnie piękniejsza od wszystkiego! Naprawdę.". Muza przytuliła się do niego i odpowiedziała: "Wiem...". Fertus zaczął po cichu nucić, a potem Muza dołączyła do niego. Po chwili nucenie przerodziło się w wycie. Para spędziła przecudowną noc. Następnego dnia Muza wstała pierwsza. Fertus znowu spał jak zabity. Muza zastanawiała się chwilę, czemu tak śpi, ale gdy jej się to znudziło odeszła. Poszła znowu do Silvy, porozmawiać z nią. Zaczęły rozmawiać o tym, jakże to przecudowną noc Muza spędziła z Fertusem, jak im dobrze jest razem, jak to ona źle się czuje, jak jej urósł brzuch i o wielu innych sprawach. W pewnym momencie rozmowy Silva doszła do wniosku, kim tak napradę jest Fertus. Mruknęła coś o tym, jakże ona jest głupia, złapała Muze za łapę, wzięła pył demaskujący i pobiegła za zapachem Fertusa. Fertus tym czasem leżał i nadsłuchiwał czy Muza nie wraca. Nagle usłyszał dyszenie i łamanie gałęzi. Odwrócił się. Stała za nim Silva. Fertus otworzył szeroko oczy i usta. Próbował wymówić jakieś słowa, ale z jego ust wychodziły tylko niejasne dźwięki. Silva powiedziała: "Nie tłumacz się... Nawet Ci się nie uda.". Fertus spuścił łeb. Muza patrzyła zdziwiona, o co w tym wszystkim chodzi, ale gdy Silva sypnęła pyłem demaskującym w Fertusa, a wokół niego pojawił się fioletowy ogień i on odrazu przemienił się w strasznego Maluma, wtedy Muza zawyła z przerażenia. Zaczęła potrząsać głową, na znak, że nie wierzy w to, co właśnie działo się przed nią. Oby dwa wilki miały na polikach strumienie łez. Fertus zaczął szeptać: "Próbowałem Ci powiedzieć...". Jego głos nie był już taki muzykalny i słodki jak dawniej, tylko pusty, chrapowaty i zimny. Jednak czuć było w tym nutkę cierpienia i winy. Muza przymknęła oczy, odwróciła się od Maluma i Silvy tyłem wypłakała się, a gdy jej smutek i rozpacz minęły, zastąpił je gniew i nienawiść. Spojrzała na Maluma... Jednak ten wzrok nie był już niewinny i miłosierny, tylko srogi i okropny. Zaczęła mówić tonem nienawiści: "Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Kiedy!?". Malum zamknął swe niebiańsko piękne ślepia i odpowiedział tonem cichym i spokojnym: "Bałem się, że mnie odrzucisz... Chciałem być z Tobą... Chciałem, byś została moją kólową... Byś rządziła wraz ze mną tym światem! Co Ty na to?". Muza spojrzała na niego z nutką nadziei, ale zaraz potem zmarszczyła brwi i zaczęła mówić: Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.". Malum był zaskoczony powrotem do tego tematu, ale po chwili ocknął się i odpowiedział: "Chciałem powiedzieć Ci kiedy byś była w ciąży... Czyli teraz.". Na tż wiadomość Muzie zaczęło się robić nie dobrze, cały jej świat runął. Zaczęło jej się kręcić w głowie i upadła, tym samym mdlejąc. Obudziła się w towarzystwie wszystkich bogów. Wyszcy mówili o jakimś guzie, który wyrósł jej na czubku głowy. Malum był przywiązany do drzewa liną, która była wzmocniona zaklęciem. Najbardziej wystraszony ze wszystkich bogów był Sol. Od razu, po przebudzeniu Muzy zaczął do niej mówić: "Nic Ci nie jest? Jak się czujesz? Co on Ci zrobił?". Muza siedziała i patrzyła się w niego, ale bez uczucia, bez niczego. Cały czas machała głową. Sol zmarszczył brwi i zaczął krzyczeć do reszty: "Czemu ona mi nie odpowiada!!". Silva odpowiedziała bratu, że dopiero co się przebudziła i nie można od niej wymagać, że od razu wszystko pojmie. Sol przejechał łapą po twarzy i powiedział najpierw cicho, a potem co raz głośniej: Coś Ty jej zrobił? Coś Ty jej zrobił? Coś Ty jej zrobił!?". Malum wyszczerzył kły i zaczął mówić "Ja nic jej nie zrobiłem!". Wtedy Sol wyjął pazury i wbił je w policzki Maluma, ale nie robiąc mu żadnej krzywdy i zaczął mówić: "Jak to nic jej nie zrobiłeś?! Ona teraz jest jakaś dziwna! Nic nie mówi! Nic do niej nie dociera! To wszystko to nic?! Ona...", w tym momencie Malum przerwał Solowi i zaczął wrzeszczeć (choć rozmowa odbywała się na wysokim stopniu kultury jak na Maluma): "Ona nie należy do Ciebie! To, że ją stworzyłeś nie oznacza, że jest Twoja! A ja nic jej nie zrobiłem.". Silva spojrzała na obydwu i przerwała im kłótnie słowami: "Przestańcie, obydwaj! Malum nic nie zrobił poważniejszego, z wyjątkiem tego iż jest wciąży.". Sola to zamurowało. Dostał tików nerwowych i zacisnął łapę. Odwrócił się sztywnie do Maluma z uśmiechem maniaka mordu. Zaczął mówić, lekko przekrzywając głowę: "Ty... Ty... Ciąży się zachciało co? Ja Ci dam!". Podniósł łapę i już prawie walnął nią w Maluma, kiedy usłyszeli: "Stop!!". Krzyczała Muza. Była tak wystraszona, że aż ledwo podniosła łapę mówiąc te słowa. Sol wymówił jej imię i podbiegł do niej czym prędzej. Spytał się czy nic jej nie jest, a ona odpowiedziała tylko: "Nie... Nic mi nie jest...". Sol przytulił Muze i spytał się jej czy ma zabić Maluma. Muza machnęła szybko głową na nie i odpowiedziała: "Ja go kocham...". Malum od razu się rozpogodził i wyprostował. Za to Sol otworzył szeroko oczy z niedowierzania. Po chwili zamknął oczy i usta, i zacisnął zęby. Odwrócił się do Muzy tyłem i spojrzał na Maluma z nienawiścią. Zamknął oczy, ale po chwili je otworzył. Przygryzł wargę i powiedział (na początku bardzo cicho, ale ostatnie słowo wymówił krzycząc): "Ja Cię ZABIJE!!!". Rzucił sie na Maluma z pazurami. Nie zauważył, że ciskając w niego łapą, przypadkiem przeciął linę, którą Malum był przywiązany i zabezpieczony od ucieczki. Oby dwa samce zaczęły walczyć. Sol nie był tak silny jak Malum, więc upadł. Malum gdzieś uciekł. Po chwili Luna zaczęła słabnąć, więc usiadła. Wszyscy spytali, co się dzieje, a ona odpowiedziała tylko: "Księżyc" i zasnęła. Był już wieczór, więc wszyscy spojrzeli na Księżyc, który zaczął się robić ciemny. Sol pobiegł na niego, gdzie czekał Malum. Pobierał z niego energię. Wtedy rozpoczęła się kolejna walka. Sol walczył z Malumem, a po chwili dołączyła do nich także Luna. Razem walczyli i wygrali, choć było trudno. Luna walczyła resztkami sił, a za to zazwyczaj słaby Sol walczył tak zaciekle i z taką siłą, że gdyby nie on, to by przegrali. Wykorzystali całą swą moc, ale wygrali. Lux i Tenebris złapali nieudany projekt i zaczęli myśleć nad "karą" dla niego. Ostatecznie wygrało dożywocie w Tartaku. Wszyscy mówili o nim różnie, ale tak jak każdy musiał mieć wymyślone imię. Bogowie nazwali go Malumem, co oznaczało zło, wieśniacy nazwali go Occidere, co oznaczało zabić, najmłodszym wilkom wmawiało się, że jest to Somnum Exterreri Solebat, co oznaczało koszmar, który nawiedza, ale Muza nazwała go Amor Interfectorem, co oznaczało Zabójca Miłości. Muza obiecała Fertusowi albo raczej Malumowi, że nie pokocha żadnego innego wilka i pragnęła dotrzymać obietnicy (co było wielkim cisem dla Sola, ponieważ liczył na wspólną przyszłość). Wszyscy próbowali wymyśleć sposób jak zapobiec ciąży Muzy, ale ona sama nie chciała, by tak się stało, więc zostawili jej dzieci, ale Muza musiała dać im przysięgę, że nigdy nie powie swoim dzieciom, kto jest ich ojcem. Muza przez to bardzo cierpiała, że będzie musiała okłamywać swoje dzieci, ale zgodziła się, ponieważ był to jedyny sposób na ocalenie ich. Malum został skazany na samotność, jednak w pierwszą noc towarzyszyła mu gwiazda... Gwiazda nadziei, że kiedyś powróci, a jak powróci, to będzie taki kochany jak Fertus. Zawsze w pełnie, na jasnej stronie księżyca pojawiał się cień... Cień wilka, który kochał i nienawidził zarazem...
Koniec Rozdziału 4