Muza
|
1 Wataha - Wataha Snów
|
Mowa... Mowę wymyślił Sol... Zainspirował go krzyk Magmy, gdy Ignis spadał do lawy... Przecież czemu mają sie porozumiewać za pomocą gestów i dzwięków, skoro mogą wymyślić własną mowę. Sol wziął papirus i zaczął na nim zapisywać znaki (litery). O 5:00, kiedy Lux dawała światłość i Sol budził się do pracy, zwołał wszystkich bogów na spotkanie. Najtrudniej było się obudzić Lunie, bo dopiero co zasnęła. Sol przyniósł papirus i tłumaczył co oznacza każdy piktogram. Zgromadzonym spodobał się pomysł, więc zaczęli machać ogonami i wyć. Wtedy Sol wpadł na kolejny, świetny pomysł. Poprosił Silve, by została po wieczerzy. Gdy wszyscy poszli została tylko Lux i Silva. Sol spytał się matki czy nie może powstać kolejny bóg. Lux zgodziła się pod warunkiem, że będzie mieć zajęcie, którego nie miał jeszcze żaden inny bóg. Sol obiecał na swoją łapę, że tak się stanie. Po rozmowie poszedł z Silvą do lasu, do Spiskowni. Poprosił, żeby stworzyła wilka, który panował by nad wyciem, żeby miał najsłodszy głos i zawsze usypiał małe wilczki do snu, w nocy. Silva się zgodziła i zaczęła tworzyć wilka. Gdy go wylepiła z gliny, musiała go wrzucić w ogień, a gdy ogień ugasł, wyjęła gorącą figurkę z popiołu. Po chwili wypowiedziała te słowa ( wcześniej robiła to za pomocą gestów): "Okal Fa Mi Re Lekostulus Baldo Omind". Figurka się powiększyła i nabrała kolorów szarości, z oczami w kolorze brązu (typowy wilk). Spytała: "Czy mam ją jakoś zmienić?", a Sol odpowiedział z uśmiechem: " Nie! Jest idealna! Tak właśnie ją sobie wyobrażałem!". Silva powiedziała o jej obowiązkach i zachowaniu, a figurka stała nieruchomo. Wypowiedziała: "Algamond Ma" i pokolei figurka zaczęła oddychać, potem mrugać, ruszać ogonem, ruszać się, aż zaczęła mówić. Jej pierwsze słowo zabrzmiało: "Muzyka", a następnie powiedziała: "Rytm i melodia". Silva zaczęła mówić do bogini: "Od dzisiaj będziesz mieć na imię: Muza". Muza przytaknęła, niczym robot i zaczęła myśleć. Zamrugała. Po chwili rozglądania się zaczęła wyć. Gdy skończyła, Silva nałożyła jej naszyjnik z kwarcu i powiedziała: "Ten naszyjnik będzie symbolizować spokój, wieczność, piękno i uczucie magiczne... Czyli Ciebię. Masz go nosić z dumą i honorem.", Muza zrozumiała, więc przytaknęła jednocześnie kiwając głową. Lux i Tenebris jeszcze tego sameo dnia oznajmili, że do ich królestwa przybyła nowa bogini, Muza i oświadczyli, że teraz zamiast gestów, będzie mowa. Poddani się ucieszyli.W tamtych czasach były 2 watahy. Pierwsza - Wataha Snów, druga - Wataha Krwi. Gdy Muza zaczęła wyć do księżyca (Luny), Wataha Snów się przyłączyła. Jeden z wilków nagle przestał wyć i powiedział: "Kto ma taki przecudowny głos?", a inny wilk mu odpowiedział: "Zapewne bogini Muza.". Zaś druga watha, Wataha Krwi, nie mogła tolerować tych "okropnych wrzasków, krzyków i łgań". Wszystkie wilki weszły między krzaki i wypatrywały, kto tak wyje. Pierwszy, brązowy wilk miał na imię Exmoor i był samcem. Odezwał się: "To napewno te wredne siusiumajtki z Watahy Snów tak wyją!". Drugi, szary wilk miał na imię Diamond i był samicą. Powiedziała: "Na pewno oni! Ale wiecie co, chłopaki!? To może być też ta głupia, wstrętna i okropna "bogini" Muza! Grrrrr!!!". Trzeci, czarny wilk miał na imię Blackend, był samcem i był też najbardziej sympatyczny z całej trójki, choć wciąż okropny. Odpowiedział Diamond: "Nawet nie wiesz jak wygląda, więc skąd wiesz, że jest wstrętna i okropna?", a Diamond na to: "Ech... Ech... Bo tak! Bo tak sobie wymyśliłam, rozumiesz!? I tak w ogóle to przymknij się! Nieważne... Wiecie co? Mam pomysł... Możemy ich zaatakować i przegonić! Będą 2 plusy: nie usłyszymy ich nigdy więcej i przywłaszczymy sobie ich teren!", Exmoor i Blackend zaczeli bić brawo i kiwać głowami. Co prawda, wilków z Watahy Snów było więcej, ale Wataha Krwi była zdeterminowana. Trzy wilki pobiegły do "nikczemników" i rzuciły się na nich. Wataha Snów nawet ich nie zauważyła, nawet nie poczuła. Wilki walnęły w wielką barierę obronną, z której zaczęły wylatywać nuty. Spróbowały jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze! W końcu oby dwa samce się poddały, ale jednak samica była na tyle zdeterminowana, że uderzała w tą barierę cały czas i z każdym razem coraz mocniej. Po paru minutach uderzania, zmęczona, ale wciąż zdeterminowana powiedziała: "Pomóżcie mi tumany!", a oni wiedząc, że wcześniej czy później to powie odpowiedzieli: "Nie chce nam się robić czegoś, czego nie da się zrobić". Diamond dostała tików nerwowych. Nagle usłyszeli głos Muzy. Był śpiewny i rozkoszny, ale też zdenerwowany i rozkazujący. Dwa samce uciekły do lasu. Diamond została sama. Zaczęła warczeć i krzyczeć na Muze: "Pokaż się co!? Boisz się!?", a Muza się pokazała i odpowiedziała: "Nie boję się Ciebie i proszę Cię, żebyś zostawiła tą watahę!". Diamond nie ustępywała i walczyła zaciekle, ale w końcu się poddała, bo niby jakie miała szanse z boginią? Uciekła, a Muza zdjęła barierę i odeszła, ponieważ słońce zaczęło wschodzić. Pozostawiła watahę samą sobie...
Koniec Rozdziału 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz