-<Nie martw się...> - usłyszałem myśli Bonum.
Spojrzałem na Saar, była tak smutna. Bardzo chciałem ją pocieszyć, ale nie wiedziałem, jak. Nie umiałem.
-<A więc tak ma wyglądać koniec?> - ale ona głośno myśli...
-<Nie, nie koniec, jasne Bo?> - wysłałem do niej.
Oby tym razem dotarło.
-<Tak, jak ty to robisz?> - spytała.
-<Nauczyłem się.> - poczułem jakieś uderzenie, a raczej Bo je poczuła - <Skup się, zaraz u ciebie będę> - opuściłem jej umysł, po czym zwróciłem się do Saar:
-Posłuchaj, masz biegnąć prosto do Wąwozu i zostać tam, schowaj się i nie wychodź dopóki, ktoś po ciebie nie przyjdzie! - Saar chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej pocałunkiem - Kocham cię i robię to dla Twojego dobra - ruszyłem w miejsce, gdzie zostawiliśmy Bo.
Po jakiejś minucie ukazała mi się okropna scena, Wiwerna powaliła Bo, wokół której była kałuża krwi.Wściekłem się i rzuciłem się na nią. Stworzenie lekko zawyło kiedy je dotknąłem, spojrzałem na moje łapy. Przemieniłem się w swoją furię. Zdziwiona Wiwerna, oddaliła się lekko ode mnie.Wiedziałem, że nie mogę jej zabić, co utrudniało sprawę. Nagle poczułem, że Saar się do nas zbliża. Czemu się nie posłuchała?
-<Bo, możesz porozmawiać z Wiwerną?> - spytałem się mentalnie Alfki.
-<Spróbuję> - poczułem za sobą jej obecność, a potem jak na złość, wpadła we mnie Saar i przeturlała się prosto pod łapy bestii, która podniosła ją i rzuciła.
Wilczyca wylądowała w krzakach, co złagodziło upadek. Pobiegłem w jej stronę, a Bonum ze mną. Wyciągnąłem Saar z krzaków. Wadera jęknęła z bólu, ale uśmiechnęła się do mnie na pocieszenie. Chciałbym, żeby była mniej uparta. Położyłem ją delikatnie na ziemi, po czym spojrzałem na Wiwernę, była bardzo blisko.
-<Bo musisz teraz spróbować! Nie ma innego wyjścia!> - wysłałem do Boni, a ona ruszyła w stronę zwierzęcia.
<Bo, proszę dokończ. Na Twoje życzenie, zostawiłem Ci końcówkę ;)>