***
Kilka godzin wcześniej
***
-Miałaś rację - powiedziałem bez przywitania.
-Czasami wystarczy tylko otworzyć serce - uśmiechnęła się do mnie.
-Ale boję się, że ona się wystraszy, jak powiem jej prawdę... że ona mnie nie kocha.
-Raz już zaryzykowałeś i się udało.
-Ale Ty, to co innego.
-A moim zdaniem jedno i to samo. Nie bądź taki poważny.
-Ja nie poważny!? Wyobrażasz to sobie?
-Tak, bo kiedyś tak już było. - zniknęła.
Tym razem znalazłem się na łące, było tu przepięknie.
-<Dzięki Rukia, już wiem co mam zrobić.> - wysłałem myśli w stronę Watahy Miecza.
-Nie ma za co. Wiesz, ja nic nie zrobiłam, tylko Cię naprowadziłam na dobry tor - wyczułem wszech ogarniające mnie uczucie zadowolenia i troski.
-<Ale i tak ci dziękuję> - powolnym krokiem ruszyłem w stronę swojej jaskini.
Wiedziałem, że nie usnę, więc w jaskini usiadłem blisko Saar i zacząłem czekać na ranek.
***
Wieczór, następnego dnia
***
<Saar? Jaka decyzja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz