-Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć - naprawdę nie chciałem wystraszyć tego malucha - jestem Seth - przedstawiłem się.
-Winter - odpowiedział krótko.
-Miło mi cię poznać, Winter'rze - uśmiechnąłem się do niego.
-Mi Ciebie też - odpowiedział odrobinę niepewnie maluch.
-Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy.
-Na pewno? Przecież jesteś taki wielki! - smoczek patrzył na mnie niepewnym wzrokiem.
-Wiem, że emanuje ode mnie coś odstraszającego, ale nie masz się czym martwić... przeszło mi, nie wybuchnę i nie zrobię ci krzywdy. Przyrzekam.
-Jesteś demonem?
-Nie, nie jestem, ale pewna moja część tak.
-O czym Wy rozmawiacie? - spytała nagle Alex.
-On, ze względu na to, że umie zmieniać swój wygląd, wie, że ja też potrafię, tylko, że ja zmieniam się w demona, a on w coś niegroźnego, w wilka.
-I dlatego on się Ciebie boi? - spytała czerwona wadera.
-Właśnie dlatego - nagle zobaczyłem w głowie las, las w którym kiedyś byłem, dawno, dawno temu. Na początku nie wiedziałem z kąt go znam, a potem przypomniało mi się. To musiał być "Las Zagubionych Dusz". Bez wytłumaczenia wybiegłem z jaskini. Po dwóch godzinach znalazłem się na dobrze znanych mi terenach Watahy Miecza.Wokół było dziwnie cicho, jakbym znalazł się w ogóle nie tu, gdzie trzeba. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę lasu. Gdy zacząłem zagłębiać się w czerwone liście, jak zwykle poczułem dreszcz. Wiedziałem, że gdzieś w tym lesie jest "Mściwa Wilczyca", która po prostu marzy, by wepchnąć mnie do tej przeklętej studni. Nagle wokół mnie zaczął wirować wiatr, poczułem się nie pewnie, jednak ruszyłem dalej.
-
Stój! - usłyszałem w głowie.
Przede mną pojawiły się dwa duchy.
-
Chodź kochaneczku, nic ci nie zrobię... - nie wiedziałem, którego głosu się słuchać, choć przed mną stały dwa duchy i obydwa rozpoznawałem, to i tak nie wiedziałem, który głos jest czyj.
-Seth, nie rób tego.
-
Chodź, podejdź do mnie. To ja, Rukia!
-
Seth, nie słuchaj jej! Ja jestem Rukią! Ona kłamie. Przecież mnie znasz...
-Żadna z was nie pasuje na Rukię! Nie z głosu, lecz z wyglądu! Tak. Niech ona pokiwa głową, jeżeli chce, żebym nadal stał w tym miejscu - pierwszy z duchów pokiwał głową, a na twarzy drugiego pojawił się zrezygnowana mina.
-
Chodź. Zaprowadzę Cię na obrzeża. Lekko przesadziłam z dalekością pojawienia się... jeszcze jeden krok, a "Mściwa" wepchnęła by cię do studni... - ruszyłem, za wilczycą.
Po pewnym czasie ona przystanęła.
-
Widzę,że dostałeś moją wiadomość. Wiesz, że nie musiałeś zostawiać ich tak bez pożegnania?
-Wiem, ale... działałem pod wpływem impulsu...
-
Rozumiem. Nie denerwuj się, nie zganię Cię za to. Pamiętaj, że to Twoje życie, a ja nie mam prawa się do niego mieszać, jestem tylko duchem.
-Jesteś nim przeze mnie!
-
Wcale nie przez Ciebie. Nie przywołałam Cię tu, żeby się kłócić. Chcę porozmawiać o Saar.
-A co ona ma do tego?
-
Wiem, że ją kochasz. Seth, nie zapominaj o tym uczuci. - że ja niby kocham Saar! Lekko niedorzeczne...chociaż może, a z resztą z kąd mam wiedzieć? Nigdy nie myślałem o niej w taki sposób...
-Ale...ja nie mogę...jej kochać...klą...twa
-
Zdjęłam ją z ciebie.
-Ale jak!?
-
Umiem rozmawiać z wilkami. Uprosiłam tego samego, co ją Ci nadał. Myślał, że nikogo więcej nie pokochasz, więc się zgodził.
-Bo nie pokocham.
-
Już pokochałeś. - wilczyca rozpłynęła się, zniknęła, a ja znalazłem się w swojej jaskini, sam na sam z myślami.