Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

niedziela, 29 września 2013

Od Saar - c.d. do Seth'a - Nowe wydanie Rukii?

Po wysłuchaniu smutnej historii basiora, zasępiłam się i pogrążyłam w myślach. Po paru chwilach wstałam. Była już noc, gwiazdy powoli wykwitały, jak małe, białe kwiaty na nocnym niebie. Uśmiechnęłam się do księżyca, srebrnego rogalika. Nagle mój umysł przeszyło dziwne uczucie. Spokojnego unoszenia się na falach. Nie! Swobodnego lotu. Nie mogłam się zdecydować. Nagle Seth się odezwał.
-Coś... coś wyczuwam w twojej głowie. Co to? 
Nie odpowiedziałam. Łapy odmawiając posłuszeństwa, ruszyły same. Przekroczyłam martwe ciało hipnotyzera i podążałam dalej. Seth, zaniepokojony, ruszył za mną. 
-Ej, co ci jest? Obraziłem Cię, czy coś? Saar? Saaa...
Jego głos stopniowo zanikał. Odwróciłam się gwałtownie ale... nigdzie go nie było. Stałam w białej, jak mleko mgle. Otaczała mnie, ugniatała, przytłaczała. 
-Seth!? Seeeeth! - Odpowiedziała mi grobowa cisza. Nawoływałam jeszcze przez chwilę ale zrezygnowałam. Co to mogło być? Pomyślałam. Czemu tu jestem? Nagle z mgły wynurzył się mój urwis, Atreyou.
-Och, smoczku, jak się cieszę! Gdzie my jesteśmy?
Chciałam go dotknąć ale on się na mnie spojrzał. Połowa jego twarzy, wyglądała, jakby stopił ją kwas. Jego mętny wzrok prześlizgnął się po mnie, po czym poleciał dalej nie zważając na nic. Przerażona, cofnęłam się o krok i napotkałam opór. Odwróciłam się. Przede mną stała Bo. Drżała, dygotała, chwytała się za pierś a z pomiędzy łap sączyła się krew. Spojrzała na mnie błagalnie i cichutko jęknęła.
-Bo! Bonum! Co ci? Odezwij się! Bo!
Wilczyca nic nie mówiła. Patrzyła na mnie tylko błagalnie. Nie mogłam znieść tego wzroku. Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, wokoło nikogo nie było. Usiadłam z wrażenia, kiedy nagle poczułam na ramieniu czyjąś łapę. To Crystal, moja odnaleziona siostra,  usiadła koło mnie i przytuliła się. Kiedy podniosłam łeb, nie miała oczu. Uśmiechnęła się, ukazując dwa rzędy lśniących, ostrych kłów i rzuciła się na mnie. Skuliłam się w oczekiwaniu bólu ale ten nie nadszedł. Znowu byłam sama. Zdezorientowana i przerażona, zastygłam w miejscu. Widziałam we mgle ziemne kształty, poruszające się, czasem ocierały się o mnie, szeptały coś. Krzyknęłam głośno i chciałam się wznieść w powietrze ale zorientowałam się, że jestem przygwożdżona łańcuchami. Usłyszałam zawodzenie.
-Stracona... stracona... nigdy niczego nie miała... 
-Nie!
-Odejdź... nie czyń sobie bólu. W tobie wszystko już umarło. Stracona...
-Nie!!
-Taka słaba... Taka mizerna... To nie ty... Jesteś swoim cieniem. Wiesz co czai się w cieniu? Wiesz...
-NIE!!!
-On cię nie chce... NIKT cię nie chce. Odejdź...
-Nigdy!
-Więc poczuj mój BÓL.
***
-Saar? Saar! Odezwij się do mnie! Proszę! Saar!
-S... Seth?
-Jestem tu.
-C-co się stało?
-Nie wiem, zachowywałaś się jakoś dziwnie a potem zasnęłaś, czy zemdlałaś. We śnie krzyczałaś i rzucałaś się jak ryba wyjęta z wody. Jak się czujesz?
-Wszystko mnie boli.
-Spokojnie. Możesz wstać?
-Chyba tak... 
-Słuchaj... dlaczego tak wrzeszczałaś?
-A... co wrzeszczałam?
-Że... że nie odejdziesz. I że coś się kryje w cieniu...
-Nie rozumiem...
-Nie. Już nic. Wracajmy już. 
-Tak... może już wracajmy.
<Sorki że trochę psyhodelicznie. Seth, dokończ proszę :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz