Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

środa, 25 września 2013

Od Seth'a - c.d. do Saar - Nowe wydanie Rukii?

-Dla... yyy... no przyjaciółki - a co niby miałem innego powiedzieć? "Nowego wydania mojej narzeczonej"? (...) Nie powiedział bym czegoś takiego nigdy, choćby nie wiem co się stało. A jak stanie jej się to, co...
-Nad czym się tak zastanawiasz? - spytała.
-Nad niczym - odpowiedziałem, chciałbym opowiedzieć jej wszystko, wszystko co stało się dawno temu, jednak nie wiem jak zacząć, jak nie wybuchnąć... nie uciec z tąd jako ognisty demon... fajnie by było mieć normalną, miłą przeszłość, którą przyjemnie było by się podzielić z innymi, ale moja taka nie jest, moja boli i może odstraszyć każdego, odstrasza nawet mnie.
-Znowu nad czymś dumasz - spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
-Przepraszam. Wiesz przypominasz mi kogoś, nie z wyglądu, tylko z charakteru, chociaż obydwie jesteście inne, ale jednak tak do siebie podobne... opowiem ci początek pewnej historii, której nie dokończę... nie dzisiaj - bałem się zacząć.
Wadera musiała spostrzec moje wahanie bo powiedziała:
-Jak nie chcesz to nie mów.
-Chcę, zacznę od tego, że wychowałem się gdzieś, właściwie nie wiem gdzie, przez ostatnie lata jakoś umknęło to mojej pamięci, a potem trafiłem do watahy...w której były tylko dwa wilki Rukia i jej brat Luck. Dołączyłem do nich, zaczęły dochodzić do nas nowe wilki, a my z Rukią po pewnym czasie staliśmy się sobie bliscy, bardzo bliscy i wtedy ona został moją partnerką, a ja Alfą.Wataha płynęła miodem i mlekiem, a potem się zaręczyliśmy, mieliśmy zaplanowany ślub, ale co chwilę...go przekładaliśmy...aż w końcu Rukia umarła, dzień przed tym zaplanowanym...ślubem, który był już gotowy. Ja pogrążyłem się w żałobie, przestałem być sobą, stałem się swoją odwrotnością. Seth'em zmartwionym i pogrążonym w myślach. Potem do naszej watahy przyszła jakaś kuzynka Rukii, Luna wraz ze swoim mężem, którego imienia nie pamiętam. Bolało mnie gdy objęli władzę, ale przeszło mi, kiedy znalazłem wilka takiego jak ja. A potem naszą oby dwójkę wygnano... on poszedł w jedną stronę, a ja w drugą. Długi czas chodziłem w te i we wte, aż w końcu trafiłem tu...do miejsca, które mogę nazwać domem - uśmiechnąłem się do niej.
Poczułem się lżej i wcale nie żałowałem, że powiedziałem więcej niż zamierzałem.
-Jak zginęła Rukia? - spytała.
-To powiem ci kiedy indziej. ...Może nigdy... - przed moimi oczyma przewinął się widok zamku za mgłą.
Wzdrygnąłem się.

<Saar? I jak może być smutna i nudna historia mojego życia :P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz