-<Smok w wąwozie?>
To były dwa smoki, fioletowy i błękitny. Zobaczyłam jak jeden z potworów właśnie powalił drugiego na ziemię. Błękitny smok próbował wstać z ziemi, ale nie dawał rady. Fioletowy wszedł do jaskini obok i wyniósł jaja! Niebieski podczołgał się i ugryzł fioletowego smoka w nogę. Wtedy jedno z jaj spadło, było granatowe, poturlało się w krzaki. Wiedziałam, że ten niebieski smok to matka, ale nie przeżyje nocy... Postanowiłam zabrać jajo. Powoli skradałam się przez zarośla. Aż doszłam do jaja. Podniosłam je i pobiegłam w stronę końca wąwozu. Pobiegłam do domu i ułożyłam jajo na poduszce.
Usiadłam przy nim i zamyśliłam się.
-<No tak jajo potrzebuje ciepła.>
Pobiegłam do sterty liści i otuliłam nimi jajo. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Nie chciałam polować żeby zostawić jajo same, więc poszłam łapać ryby. Gdy wróciłam sobaczyłam, że jajo jest puste! Upuściłam ryby na ziemi i zaczęłam szukać. Nagle usłyszałam odgłosy gryzienia. Obróciłam się, a tam mały smok zjada moje ryby!
-Ej! To moje ryby - powiedziałam.
Smoczątko obróciło się i spojrzało na mnie sowimi, wielkimi, żółtymi oczyma.
-No dobrze, widzę, że jesteś głodny.
Gdy mały smoczek zjadł ryby położył się i zasną.
-Nazwę cię...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz