Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

sobota, 11 maja 2013

Od Bo - Och, jak cudownie!


Byliśmy w Wielkiej Puszczy. Jedliśmy obiad. (…) Ostatnimi czasy dużo się działo... Każdy miał co innego: Snake Eyes świeże mięso z karibu, Folium łososia, Kiki rudzika, a ja moje pyszne jagody!  Wszyscy jedli to, co było dla nich najsmaczniejsze; wszyscy się obżeraliśmy po intensywnej zabawie. Tylko… (…) Jeden wilk siedział cicho przy potoku… Była nią Saar – nowa wilczyca w naszej watasze. (…) Spojrzałam na nią. Kiki to zauważyła i przerwała posiłek pytając się:
-Czemu patrzysz na tą nową?
-Co? – spytałam się zmieszana.
-Ona jest dziwna… - powiedziała Kiki szeptem.
-Jest po prostu cicha. – puściłam do niej oko.
-Niech Ci będzie. – Kiiyuko postanowiła dokończyć posiłek.
-Ja bym jej nie ufał… Wygląda podejrzanie… - powiedział przymrużając oczy.
-Dla Ciebie każdy wygląda podejrzanie. – uśmiechnęłam się leniwie.
-Huh. – fuknął – Ale ona wyjątkowo….
Idę sprawdzić co tam u niej…
-Ok. – powiedziała Folium – a i powiedz jej o Przyjęciu! – Folium powiedziała z pełnym pyskiem.
-Bleagh… - obrzydziłam się i zaczęłam iść. Wyglądała na bardzo zmartwioną, zakłopotaną.
-Hej! Saar.. Jak się masz? – przywitałam się z uśmiechem na pysku.
-Dobrze – odpowiedziała z lekkim uśmieszkiem.
-Na pewno? Wyglądasz, jakbyś się czymś przejęła… - przymrużyłam oczy i zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi.
-To chodzi o… - zatrzymała się w połowie zdania – Chodzi o…
-O co? – spytałam zaciekawiona.
-O nic. – odpowiedziała pochopnie.
Wiedziałam, że wcale nie chodziło o NIC, tylko o COŚ. Jednak… postanowiłam jej nie męczyć. (…) Widać, że była czymś bardzo przygnębiona. Zaczęłam nowy temat:
-A to może Saar… - zaczęłam się zastanawiać – Chciałabyś gdzieś pójść? – wymyśliłam na poczekaniu.
-Gdzie? – w tym momencie się zmieszałam; nie miałam pomysłu co powiedzieć.. Zaczęłam się nerwowo uśmiechać.
-To zależy od Ciebie. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
-Nie wiem, gdzie mogłabym pójść… Nie znam tu nic… Nie znam tej krainy…
-No tak…. – odpowiedziałam zawiedziona.
-A jak się tak w ogóle nazywa ta kraina?
-Sine Cultu.
-Aha…
-To może… Pokarzę Ci moje ulubione miejsce?
-Ok… - odpowiedziała niepewnie, zapewne zaskoczona moim zachowaniem. Poszłyśmy nad Tęczowy Wodospad, do Magmowych Pieczar… i wszędzie. Zaraz potem gwizdnęłam, chmurka przyleciała i zabrała nas do mojego domu. Zaczęłyśmy się popisywać swoimi mocami. Okazało się, że chmury nie są ognioodporne… Przynajmniej teraz mam ładne okienko w dół… Jednak jedyny problem jest taki, że mam lęk wysokości i gdy tylko spojrzę w dół, chce mi się wymiotować… Ostatnim razem łoś miał fryzurę z sosu z bananów i makaronu… Przynajmniej tak to wyglądało… Gdy Saar się śmiała z mojej zielonej twarzy, ja ciszyłam się, ze ją rozweseliłam, ale… Um… Jak o tym pomyślę, to i tak jest mi niedobrze… Nagle ni stąd, ni z owąd przyleciał Atreyou i próbował mnie zaatakować (chyba bronił Saar…), ale ja wtedy nie widziałam, że to jej towarzysz, więc zaczęłam walczyć o terytorium, chociaż tego nie lubię. W pewnym momencie ona krzyknęła, a my się uspokoiliśmy i nam wszystko wytłumaczyła. Kazała Atreyou wrócić do domu. Gdy odleciał postanowiłam sprawdzić Saar czy zostanie przyjęta oficjalnie do Watahy.

<Saar, czy możesz napisać, jak Cię testowałam? (proszę zostaw mi chociaż małą końcówkę tej historii nie wypełnioną. XD)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz