-Nic Ci się nie stało?
Nie odpowiedział. Powtórzyłem pytanie. Nadal nic. Uznałem, że jest to stworzenie nieme. Wziąłem je na łapy i przerzuciłem na grzbiet. Wcale się nie opierał. Zabrałem go do watahy na moje leże, żeby się trochę uspokoił, po czym poszedłem do Bonum. Krzyknąłem jej imię, ponieważ schody do jej domu pojawiały się bardzo rzadko i teraz ich nie było. Z góry popatrzyła na mnie zdziwiona Bonum. Powiedziałem jej o zwierzaku. Akurat miała wychodzić pozbierać jagody na ciasto, ale nowy zwierzak był dla niej ważniejszą sprawą. Poszliśmy na moją część terytorium, po czym weszliśmy do jamy. Zwierzak spał. Musieliśmy go obudzić. Bonum miała szeroką wiedzę na temat zwierząt magicznych, więc dobrze wiedziała co robić z królikopodobnym czymś. Sprawdziła jego płeć, stan zdrowia oraz powiedziała co to za gatunek. Dała mi wskazówki, jak się zajmować i karmić małe stworzenie. Było już późno, więc tylko dałem zwierzątku marchewkę i poszedłem spać.
(...)
Parę dni później byłem z nim na spacerze. Bawiliśmy się na Łące Zabaw. Zauważyłem cztery wilki, które wcześniej goniły mojego towarzysza (choć jeszcze wtedy go nie uważałem za swojego towarzysza; mieliśmy go wypuścić pojutrze). Wilki spojrzały na mnie, a potem na niego. Ruszyły w pogoń. Postanowiłem stanąć w obronie malucha. Rzuciłem się do bitwy. Niestety wilki miały przewagę liczebną. Na początku szło mi dobrze, ale po chwili zaczynałem słabnąć. (...) Byłem na wykończeniu sił. Mój mały przyjaciel gdzieś uciekł. (...) Kiedy byłem na wykończeniu, wilk, którego parę dni wcześniej ugryzłem w łapę, postanowił się odegrać zadając ostateczny cios. Gdyby nie mój towarzysz, byłoby po mnie. Maluch wyskoczył zza górki.
Wilki skupiły się na nim. Postanowiły najpierw zająć się jego osobą, a potem dokończyć ze mną. To był ich największy błąd... Zwierz od razu zmienił postać. Stał się wielki i obślizgły. Z pleców wyszły mu kolce. Ogon pokrył się łuskami, przypominającymi wyglądem noże. Z pyska wyszły potwornie długie kły, inne zęby były ostre, jak żyletki. Łapy miały pazury długości dorosłego wilka. Oczy stały się przekrwione. Z pleców wyrosły skrzydła o rozpiętości trzech Drzew Życia. Wyglądem przypominały opierzone skrzydła nietoperza. Po zewnętrznej stronie ramion wyrosły głowy wężów.Te na na prawym ramieniu pluły jadem i ogniem, a te na lewym, toksynami, i piachem z błotem. Stwór wydął z siebie przeraźliwie ogłuszający dźwięk, po czym zaatakował jednego z wilków. Rzucił nim daleko, za teren naszej watahy. Pozostałe trzy wilki uciekły pędem na teren swojej watahy. Zwierz przybrał swą poprzednią formę, podbiegł do mnie i wtulił się w moją sierść. Poczułem się tak bardzo szczęśliwy, że aż odwdzięczyłem mu się uściskiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz