Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

Wataha Wilków "Tajemnic Złotej Księgi"

piątek, 10 maja 2013

Zapiski - Zapis 1 - Obcy

Z życia Tenebrisa 1
"Obcy"
"Nie dawno pomyślałem, że pora wylecieć po za granicę naszej krainy. Ciekawiło mnie, co jest za morzem. Lux i reszta bogów próbowali odwieść mnie od tego, ale ja byłem zbyt zdeterminowany, by nie wyruszyć na przygodę. Odleciałem... Przez całe 3 dni był tylko dzień, dzień i dzień; zero nocy. Leciałem przez około 3/4 dnia, kiedy nagle zobaczyłem las. Wylądowałem. W powietrzu unosił się bardzo nie miły zapach; taki zatruty. Postanowiłem, że odpocznę. Już od dawna nie latałem na takie dystanse, więc odpoczynek dla paro tysięcy letniego wilka był wskazany. Znalazłem miłe, nasłonecznione miejsce, zrobiłem kółka 3 razy i zwinąłem się w kłębek. Tylko zamknąłem oczy, a usłyszałem ptaki, które alarmowały o czymś. Otworzyłem leniwie jedno oko. Ptaki ucichły.  Postanowiłem zamknąć oczy. Zaraz potem usłyszałem nawoływania, tupot kopyt i ostrzeżenia. Otworzyłem gwałtownie oczy i podniosłem odruchowo głowę. Spojrzałem się za siebie. Tysiące zwierząt uciekało w moją stronę. Zakryłem łeb łapami. Sarny skakały nade mną, a gryzonie uciekały przebiegając po mnie. Gdy wszyscy już przebiegli powiedziałem: "Tylko nie wracajcie!" i położyłem się. Jednak czułem się niepewnie i byłem zdenerwowany. Nagle to usłyszałem; wielki, okropny ryk. Szybko się podniosłem ze zjeżoną sierścią. Spojrzałem się za siebie ponownie... i wtedy zobaczyłem TO: wielkie, metalowe stworzenie, z zębami, które przecinały drzewa, łapami, które mogły wyrwać drzewo z korzeniami.
Wyglądem przypominało Kreafire'a.
Wystraszyłem się nie wiedząc, co to jest. Spuściłem uszy w tył, otworzyłem pysk i zacząłem uciekać.
Biegłem z wywieszonym językiem, a to stworzenie mnie goniło. Wbiegłem w miejsce, gdzie drzewa były wielkie, metalowe i nie pachniały jak drzewa. Zwierzęta były zwierzętami, ale jednak takie nie były. Spotkałem tam coś, co nazwane zostało: "Ludzie". Były okropne; chodziły na tylnych kończynach ich pyski były krótkie, a uszy wyglądały strasznie dziwacznie... W dodatku nie miały ogona. Ich serca były nieczyste i pełne nienawiści. Podszedłem bliżej, by ich poznać i się z nimi zaprzyjaźnić pomimo ich ohydnego wyglądu i złego serca... Gdy mnie zauważyli, zaczęli krzyczeć coś typu "Ludzie! Co to!?", a inni pochwycili za jakąś broń, która wystrzeliwała mini strzałami. Próbowali mnie zabić. Jeden ludź gonił mnie aż do morza. Ludzie krzyczeli, czemu jestem granatowy i unosi się za mną kłęb dymu. A co to? Brzydki kolor!? Nie rozumiem, co im się nie podoba... Zgubiłem tego ludzia i odleciałem do domu. Gdy wróciłem wszyscy przerazili się, moim wyglądem, ale przywitali mnie bardzo ciepło. Zjadłem i wypiłem odrobinę, a potem opowiedziałem co mi się przytrafiło... Nikt nie chciał mi uwierzyć. Kiedy indziej też zwiedzałem części świata razem z Lux i niestety na północy, na południu, zachodzie i wschodzie żyli oni... Jedyny zakątek nie zamieszkany przez NICH, to nie teren naszej watahy, tylko także tereny innych watach czyli cała kraina Sine Cultu... Dawniej ta kraina nie miała nazwy... Od tamtego momentu już ma... Boję się, że te stworzenia kiedyś tu dotrą i zniszczą doszczętnie to miejsce, a nas wygonią, ale na razie wiem, że to nie nastąpi przez wiele wieków."

~Bonum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz