|
Ares |
Pewnego dnia Silva chodziła po lesie i patrzyła. Była wiosna, a ona widziała same uradowane twarze zakochanych par ze wszystkich gatunków zwierząt. Zobaczyła niebieskiego ptaszka. Według niej był piękny. Zastanawiała się nad tym, czemu to ona czasami czuje się samotna, pomimo tego, iż ma w okół siebie mnóstwo przyjaciół. Jej bracia, siostry i inaczej spokrewnieni wiedzieli o tym, więc wymyślili pewien plan... Silva miała mieć za trzy dni swoje 3000 letnie urodziny (tak samo, jak większość bogów, tylko każdy ma je wyprawiane w inny ty dzień). W ten dzień Muza, Air, Magma, Lux, Mori i oczywiście Silva poszły na piknik, do lasu, by uczcić to ważne święto. Mężczyźni i wyjątkowo Luna, zaś poszli do jej laboratorium, stworzyć jej wymarzonego. To byłby idealny prezent i w dodatku od serca. Przecież Silva tyle dla nich robiła: tworzyła poddanych, wspierała, tworzyła ich ideały. Więc czemu nie miałaby dostać czegoś wyjątkowego? Była po prostu idealną siostrą i... Inaczej spokrewnioną. Zastanawiali się, jak ma wyglądać jej partner. Luna patrzyła pusto w pewne drzewo. Nagle zauważyła coś, co ją zaciekawiło. Był nim niebieski ptak. W blasku słońca, patrząc na układającego sobie piórka ptaka, wpadła na pomysł. Wszyscy zgodzili się z jej myślą i postanowili złapać ptaka. Zajęło im to więcej niż się wydawało. Ptak umiał przechytrzyć ich w każdej sprawie. Jednak w pewnym momencie zagapił się na leżące na sobie wilki i kiedy wystawiał im język, został złapany przez Lunę. Uśmiechnęła się złośliwie i powiedziała: "I co? Teraz nam nie uciekniesz, prawda?" i poszła z nim do reszty bogów. Popatrzyła na nich z wyższością i poszła dalej. Gdy znaleźli się już w drzewie Silvy (w jej mieszkaniu) postanowili przeprowadzić na nim eksperymenty. Na początku wyszedł im niedźwiedź Grizzlie o barwie niebieskiej, potem słoń ze skrzydłami i mnóstwo innych cudów... Aż wreszcie im się udało. (!) Wilk był niebiesko - biało - czarny, miał parę wielkich skrzydeł, a z jego głowy zwisały dwa, długie warkocze. Miał bardzo głęboki, mężny i odważny głos. Nad jego głową unosiła się błękitna aura. Ponad to był bardzo umięśniony. Bogowie zapytali nowego "rekruta", jak chce mieć na imię. Przyszły partner Silvy odpowiedział: "Ares.". (...) Silva tym czasem siedziała z resztą bogów na pysznym pikniku. Gdy się najadły, postanowiły, że zrobią pokaz swoich mocy. Wszystkie boginie świetnie się bawiły. Kiedy Magma wyłoniła... No, cóż... Potoki magmy z głębi ziemi, to Air pobudziła się tak mocno, że latając wokół niej (lawy) stworzyła wielki churagan, który całą ciecz podniósł jeszcze wyżej, a gdy Air już się zmęczyła... magma zaczynała bardzo powoli opadać. Wszystkie boginie biły brawa, rozmawiały i śmiały się. (...) Ignis spojrzał na niebo. Nagle zobaczył czerwoną chmurę. Była to chmura Air unosząca kawałki magmy, która miała symbolizować koniec pomysłów na zatrzymanie Silvy. Ignis szybko pobiegł do reszty bogów. Zakryli Aresa płachtą ze skóry bawołu. Nie zdążył zaprzeczyć, gdyż został od razu wepchnięty do dołu. Wszyscy inni za to schowali się za drzewami, za półkami i w wielu innych miejscach. Silva weszła do domu sama... A przynajmniej tak myślała. W okół niej było mnóstwo innych bogów, chociaż tego nie wiedziała. Nie mogła rozpalić ognia. Gdy tylko próbowała, Ignis i Magma używali mocy by pochodnia się nie zapaliła. Silva pomyślała: "Najwyraźniej narazie nie będę mieć ognia..." i podeszła do kotła. Nagle usłyszała szmer i kaszel w jej posłaniu. Podeszła do niego. Jej kołderka ze skóry ruszała się. Lekko za nią chwyciła i gdy już miała ją podnieść, wtedy coś skoczyło prosto na Silvę. Przewróciło ją. Był to niebieski wilk. Ares na początku wyszczerzał kły, ale po paru sekundach spojrzał na Silvę. Była piękna. Silva zaczęła mówić zadławionym głosem: "Byłbyś tak miły i zszedłbyś ze mnie?!". Ares zszedł zaskoczony jej reakcją, ale nie zdziwiony. Silva wyszczerzyła kły: "Dziękuję, łaskawcze!". Po paru chwilach spytała kim jest, a on odpowiedział: "Nie wiem... Nie pamiętam... Pamiętam tylko te wilki...". Silva spytała się, jakie wilki, a Ares odpowiedział, że były to wilki, które go tu wepchnęły. Silvę zaskoczyła ta odpowiedź, lecz nie zadawała już więcej pytań nieznajomemu, gdyż uznała, iż jest psychicznie poszkodowany. Spytała jeszcze tylko, jak brzmi jego imię. Odpowiedział. Silva zmarszczyła brwi i powiedziała: "A więc... Aresie... Mówisz, że nie pamiętasz swojej przeszłości, tak?". Ares przytaknął. "Mogę sprawić, byś zobaczył, kim byłeś kiedyś albo i niedawno...". Ares zaczął wypytywać: Jak to?, Da się? itp. Silva powiedziała, że jej skład magicznych mikstur pozwala sprawdzać przeszłość lub przyszłość. Ares bardzo prosił, by to zrobiła. Silva od razu się zgodziła. Rzuciła garść jakiegoś pyłu, a potem zaczęła wylewać jakiś niebieski płyn. Płyn nie wylał się na ziemię, tylko zaczął zbijać się w kulę. Była niebieska, ale przezroczsta, a w środku niej były małe elemenciki wyglądające jak kawałeczki złota. Do kuli przylgnęły świetliki o kolorze morza. Ares usłyszał szepty. Pierwszą jego, jak i zapewne każdej innej istoty, która znalazłaby się na jego miejscu, reakcją na całe to zdarzenie było dotknięcie tej o to kuli. Błysk światła. Mała kula przerodziła się w ogromny portal. Ares zobaczył tam siebie. Tylko... Był pod postacią ptaka. Zobaczył matkę i rodzeństwo, i całą swoją przeszłość, aż do momentu, gdy został złapany przez bogów. To był ostatni obraz z utraconej pamięci. Silva była zakłopotana, nie wiedziała co to ma znaczyć. (...) Na taką chwilę liczyli wszyscy bogowie; pochodnie rozbłysnęły ogniem, a oni wyskoczyli krzyczącz: "Niespodzianka!". Silva otworzyła pysk i nie wiedziała, co powiedzieć. Lux i Tenebris wytłumaczyli córce wszystko, a zaraz potem okrzykneli: "To jest Twój nowy partner; Ares!". Silva nie chciała wyjść za mąż na siłę, więc odmówiła, ale jednak minęło parę tygodni, a już miała swojego nowego partnera, z którym spędziła resztę swojego wilczego, pełnego magii życia.
Koniec Rozdziału 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz