Siedziałam wraz ze Snake Eyes’em, Kiiyuko i Folium… Czekaliśmy na Saar.
-Spóźnia się. – powiedział Snake Eyes – Pewnie już dawno poszła do wroga
zdać raport. – przypuścił. – Mówiłem, że niewolno jej ufać!
-Stój dziób! – krzyknęła Folium.
Kiki podeszła do mnie.
-Coś się stało? – spytała.
-Nie. – odpowiedziałam.
-Bo siedzisz taka smutna…
-Nie, Kiki… Po prostu… Straciłam humor…
-Czemu, Boniu?
-Widzę, że wymyśliłaś mi nowe przezwisko… - spuściłam powieki. – Straciłam
humor, bo boję się, że sobie nie poradzi…
-Jeżeli nie, to nie dołączy do watahy! Proste! – powiedziała to, po czym
odeszła.
Czekaliśmy na Saar jeszcze chwilę. Snake Eyes już się nie odzywał.
-Przepraszam za spóźnienie! – wydyszała.
-Mam nadzieję, że to zdasz! – powiedział Snake Eyes. – Nie chcę tracić
swojego cennego czasu! – warknął. – Biedny Yoshi czeka na obiad, a przez Ciebie
dostanie go później, a oczywiste jest, że powinien dostawać posiłki o tej samej
porze! – zmarszczył brwi.
-Ja również mam nadzieję, że to zdam. – odpowiedziała – I przepraszam, że
marnuję Twój „cenny czas”, ale o ile mi wiadomo, nie musisz tu sterczeć!
Snake się zdziwił jej zuchwałością. Zaczął przewijać oczami na wszystkie
strony szukając jakiejś wskazówki. Nabrał powietrza i wydusił z siebie:
-Po prostu to zdaj. – powiedział, po czym zaczął odchodzić.
-Postaram się.
-Mam nadzieję. – odwrócił się jeszcze.
„Przyjęcie” jest trudne do przejścia. Czekają zagadki dla umysłu, ćwiczenia
dla ciała oraz zadania na honor. Pierwsze było zadanie na honor. Saar została
otumaniona czarami. (…) Miała słabą podświadomość, jednak była dla niej na tyle
jasna, żeby umiała podjąć decyzję. Stanęła przed wyborem; zobaczyła swoje
najskrytsze marzenia: swoją rodzinę i Atreyou nakłaniających ją do zła. Obiecywali,
że będą żyć szczęśliwie, będą mieć dużo jedzenia i innych takich rzeczy. Gdyby
podświadomość Saar była bardziej jasna, pewnie rozpłakałaby się. My nie
wiedzieliśmy, co widzi, ponieważ tylko ona miała zaklęcie otumaniające.
Wszystko wyglądało bardzo komicznie: Saar co chwilę się pytała czy to jest
dobre, czy nie, samej siebie… gdybyśmy nie wiedzieli, że ma to zaklęcie,
myślelibyśmy, że oszalała. Saar wybrała dobrze. (…) Zaklęcie zniknęło, a ona zaczęła wszystko dobrze
widzieć słyszeć i jaśniej myśleć. Jednak samego wydarzenia nie pamiętała, a
jeśli tak, to wszystko widziała jakby przez zamgloną soczewkę. Nie wiedziała,
jak wyglądało jej życie, ale reszta z nas miała wiedze na ten temat. Jeżeli któreś
z nas nie pamiętało, co było kiedyś, to, to wspomnienie trafiało do reszty członków
watahy. Jednak nie mogliśmy zdradzić tego wspomnienia wilkowi, który je
utracił. Inaczej mogliśmy stracić całkowitą pamięć swoją oraz czasem nawet i
moce… (…) Saar na początku dostała małą dawkę zaklęcia, która szybko przestała
działać. Bardzo bolała ją głowa. To właśnie była wada tego zaklęcia – okropny
ból głowy. Po chwili zaklęcie wróciło w większej dawce. Tamta odeszła tylko po
to, by Saar przyzwyczaiła się do bólu. Następne zadanie było na sprawność
fizyczną. Saar musiała przebiec obok Kreafire’ów, a potem musiała uciekać przed
dwoma Mantykorami. Dobiegła do przepaści, gdzie czekały na nią trzy Lunemy. Gdy
Mantykory prawie ją dogoniły, wtedy zza krzaków wyskoczyły wilcze szkielety i
zaatakowały Saar. Jednak ona chwyciła się gałęzi drzewa i odepchnęła je
wszystkie, jednak szybko powstały i wraz z Mantykorami pobiegły prosto na nią.
Saar rozejrzała się wokoło i dostrzegła lianę. Skoczyła, chwytając niewyraźną
drogę ratunku. Podciągnęła się i przeleciał nad Lunemami unikając ich wielkich
(i powiedziałabym, że bezdennych) szczęk. Po drugiej stronie już na nią czekały
dwa nieprzyjaźnie nastawione oraz bardzo wygłodniałe Dur’y. Saar była w
pułapce. (…) Zresztą… Już nie pierwszy raz. Ale bądźmy szczerzy…: Nikt nie
mógłby nigdy nie być w tarapatach… Ześlizgnęła się z liny wprost na pyski
potworów. Na szczęście sama nie doznała obrażeń, ale Dur’y… owszem. Pobiegła
dalej na przód zostawiając oszołomione stworzenia same sobie. Zobaczyła przepaść.
(…) Znowu… Obejrzała się. Krwiożercze stworzenia doganiały ją. Nie miała innego
wyjścia…: Musiała skoczyć. Wydawało się, że przepaść była bezdenna. Na
szczęście tak się tylko wydawało, ponieważ przepaść miała 2 m w dół. Skoczyła i
prawie od razu rozwinęła skrzydła, i wzniosła się w powietrze. Przeleciała przez
przepaść, ale za nią czekał kanion z lawą. Leciała dalej. Zauważyła dziwne
otwory w skałach. Gdy była blisko pierwszej, z niej wyskoczyła jedna z głów
hydry i w następnych tak samo. Saar musiała robić niezłe manewry powietrzne, by
ich uniknąć. (…) Serio ją podziwiałam. (..) Gdy wylądowała, skończyła zadanie
na sprawność. Zaklęcie znowu zniknęło, a ona wyglądała na uradowaną, pomimo, że
nic nie pamiętała. Pochwaliłam ją i powiedziałam, że przeszła już dwa etapy.
Uśmiechnęła się, a zaklęcie tuż po tym wróciło w jeszcze większej dawce. Ostatnie
zadanie było na umysł. Saar poradziła sobie świetnie. Na odpowiedź miała 30
sek. Gdy forma pytań skończyła się, zaczęła się forma opowiadań. Musiała
opowiedzieć historię o jednej z naszych bogiń lub o jednym z naszych bogów.
Udało jej się. Zaklęcie zniknęło. Podbiegłam do niej i się przytuliłam. Atreyou
także. Kiki popatrzyła na nią ospale, a Folium uśmiechnęła się i… odeszła… (…)
Snake Eyes podszedł do nas.
-Najszczersze gratulacje. – powiedział lekko uśmiechnięty. – Cieszę się, że
mój czas nie został zmarnowany.
Na cześć Saar – powiedziałam. – Naszej nowej członkini! Hip hip! (…)
Wszyscy krzyknęliśmy hura z wyjątkiem Snake Eyes’a.
-Tak, - zaczął. – hura.
Spojrzałam w las. Nie wiem, czemu… po prostu tam spojrzałam… Teraz jest mi z
tym źle… Bo zobaczyłam coś, czego wolałabym nie widzieć… Zobaczyłam cień, który
na chwilę odebrał mi myśli…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz